Wiem, że to opowiadanie dopiero się zaczęło, a zaraz zakończenie roku, a ja powinnam mieć czas, ale go nie mam. Czemu? Mam taki cel. Dziś dowiedziałam się, że mam tylko 4+ z polaka na koniec, więc wymyśliłam, że napisze opowiadanie dla pani. Takie o dziewczynie z problemami, czy coś ... Może kiedys je opublikuje w necie, ale nie wiem, bo będę pisać je w zeszycie. Nie wiem ile to zawieszenie potrwa, ale wiem, że do końca wakacji na 90 % Muszę popracować nad tym opowiadaniem, a i tak nie będę mieć neta przez połowe wolnego, bo będę na działce.
Dlaczego pani nie postawiła mi 5? bo ,,Nie umiem pisać " Więc macie wytłumaczenie. Musze się tego na uczyć, ale dużo osób daje mi rady ( w tym Reniferowa, czytelniczka tego bloga ). W między czasie może napisze jakiś rozdział na tym blogu, ale na pewno go nie dodam przed końcem zawieszenia. Nowości mozna się będzie dowiadywać na tt , a na ask'u i w komentarzach możecie zadawać pytania :) Pozdrawiam was kochani :) <3 x
14 czerwca, 2013
07 czerwca, 2013
Rozdział 3
- Coś się stało? - Spytał się mnie Bieber, gdy stałam tak od
dobrych paru sekund.
- Mama mnie zabije. Myślała, że wyjdę na chwilę z Agnes... -
Szepnęłam będąc bardzo zszokowana. Ile ja spałam? Boże... Lepiej być nie mogło.
- Nie przesadzaj. - Prychnął zażenowany i spojrzał na mnie z
politowaniem. Moja mina się jednak nie zmieniła, a obawy przed rodzicielką nie
odeszły. Co jeśli będzie wiedziała, że byłam u Justina? Chyba potnie mnie nożem
kuchennym...
- Ej no weź. Popatrz na mnie. - Powiedział z lekkim
uśmiechem na ustach i uniósł mój podbródek, bym spojrzała mu w oczy. Patrzał na
mnie z delikatnością wypisaną na twarzy. Już nie wiem czego bardziej nie lubię
, gdy jest agresywny, czy taki słodki. Serio, to zaczyna robić się straszne.
- J- j- ja muszę już
iść. - Szepnęłam i próbowałam wyrwać się z jego ramion, lecz na próżno. Ten
zaśmiał się sztucznie i powiedział:
- Co? Teraz wyjdziesz
o trzeciej w nocy i ? Przecież twoja mama będzie się pytać gdzie
byłaś... - Rzekł trochę zirytowany moją głupotą. Chyba on jednak mnie nie
lubi. Nie odezwałam się już, tylko
stałam tak i patrzałam na swoje buty lekko zawstydzona. - Ah, nie bądź dziwką i
zostań ze mną. - Wzdychnął już zmęczony moimi humorami a ja spojrzałam na niego
jak na idiotę. - No fakt, dziwnie to zabrzmiało. - Przyznał i się zaśmiał z
samego siebie. ,,A ja już to nie mogę?
Nie wiem czy już to mówiłam, ale to jest taka wielka ironia losu, a wszystko
zaczęło się od paplającej Agnes" Pomyślałam zawiedziona i wymijając
Biebsa, weszłam do jego pokoju znów siadając na łóżku.
Po chwili przyszedł za mną i zamknął drzwi. Gdy usiadł
zrobiło się tak strasznie cicho. Siedzieliśmy w ciszy do momentu gdy przerwał
ją dźwięk dzwoniącego telefonu z jego kieszeni.
- Zapomniałem ci to oddać. - Powiedział zirytowany i oddał
mi moją komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwoniła Agnes.
-Tak? - Odebrałam z uśmiechem, ale mój uśmiech zniknął, gdy
usłyszałam w tle grającą głośno muzykę. Poszła
na imprezę beze mnie... ,,Bravo
Sherlocku " Odezwał się głosik. Zrobiło mi się trochę smutno, bo to w
końcu moja najlepsza przyjaciółka. Nadzwyczajnej w świecie mnie olała.
- Ej, gdzie ty jesteś?! - Usłyszałam donośny śmiech,
wyróżniający się od muzyki.
-Nie ważne. Poszłaś na imprezę u Burkley'a beze mnie?
-Spytałam z wyrzutem, bo dobrze znałam odpowiedź. Gdyby tam jej nie było, to
gdzież by się podziewała? Tak, Agnes ma na mnie wyjeb.
- Myślałam, że przyjdziesz! Teraz do ciebie dzwonie...-
Zaczęła bełkotać. Nie, ona se robi
jaja...
- O trzeciej w nocy?! -krzyknęłam nie opanowując się. Justin
spojrzał na mnie zdziwiony, a jego mina mówiła sama za siebie.
- Dopiero sobie przypomniałam, no...- Zaczęła się chichotać.
Myśli, że dam jej spokój? Nie mam zamiaru, wkurzyła mnie. I to bardzo.
-Więc w ogóle o mnie nie pamiętasz?! - Krzyknęłam nie
opanowując furii a Bieber miał oczy wielkości spodków tylko ja za bardzo się
tym nie przejmowałam. Zrobiłam to o
wiele głośniej... nawet tak jakbym mogła obudzić ducha, a już na pewno pół
dzielnicy, niezależnie gdzie teraz jestem.
Dlaczego mnie to tak wkurzyło? Już od dziecka ja i Agi
(Agnes) chodziłyśmy wszędzie razem. Zawsze każdy gdy nas widział, mówił, że
jesteśmy jak papuszki nierozłączki .
Obiecałyśmy sobie, że zawsze będziemy wychodzić wszędzie ze sobą i nigdy
nie przestaniemy się przyjaźnić.
- Justin, co się tam dzieje?!- Krzyk mamy chłopaka, przerwał
moje rozmyślenia o dzieciństwie, a przyjaciółka chyba usłyszała to przez ten
telefon.
- Jesteś w domu Justina Biebera?!- Tak, zdecydowanie to
usłyszała... A Justin usłyszał to, co ona krzyknęła. Ona już wytrzeźwiała? Ok,
mogę zacząć się bać. Poprawka - ja już się boję. Nieźle się wkopałam...
- Może. -Szepnęłam cicho, przyglądając się swoim paznokciom
pomalowanym w przezroczysty lakier.
,,Rolę się odwróciły
" - Odezwał się głosik w moim mózgu. Justin w tym czasie wyszedł
uspokoić mamę i przy okazji dał mi chwile prywatności.
- On jest niebezpieczny, a ty dobrze o tym wiesz! On chciał
cię zabić, rozumiesz to, czy nie?! - Wydarła się ...
- Znów gadasz od rzeczy... - Chciałam załagodzić sytuacje,
siląc się na spokojny ton głosu.
- Nie pamiętasz co ci zrobił w szkole?
- Pamiętam. Ale tu mi nic nie zrobi. to, że jest trochę
wybuchowy to nie znaczy, że już chce mnie zabić. Nastała chwila ciszy, po czym
odezwała się:
- A jeśli cię zgwałci? - Wybuchłam śmiechem na te
słowa. Jaka idiotka! Ona wie, że on może
mieć każdą. Chyba o tym wie...
- O co ci chodzi?
Czemu się tak na niego uwzięłaś i wymyślasz na niego same najgorsze rzeczy? Co
on ci takiego zrobił, że nie możesz jego znieść ? -Zadałam ciąg pytań, już
normalnie ( nie śmiejąc się jak psychopatka, która chce podbić świat ) . W tej
samej chwili gdy to powiedziałam, do pokoju wszedł pan ,,Niebezpieczeństwo
poziom Hard" . Usiadł na krześle, naprzeciw mnie i patrzał na mnie jak na
intruza. Ok, on mnie coraz bardziej przeraża. - Ja muszę kończyć. - Rzuciłam
tylko i rozłączyłam się, nie czekając na reakcje dziewczyny.
- Idź już. -Warknął od razu, wstając. Zaniemówiłam. Najpierw
mnie ratuje, gdy chcę iść to mnie nie wypuszcza, a potem karze iść. ,,Gościnny, nie ma co".
- Ale czemu? - Spytałam cicho, patrząc mu w oczy, w których
widziałam to, co na początku naszej znajomości : gniew i nienawiść. Nie
chodziło o to, że najpierw był miły, ale moja mama mnie zabije gdy wrócę do
niej o 3 nad ranem.
-Wynoś się! -krzyknął, a ja przestraszona wstałam i
wybiegając z mieszkania słyszałam jeszcze wiązanki przekleństw i mocne
uderzenia w ścianę.
***
-Mel, musze ci coś pokazać!-
Krzyknęła Agnes, gdy mnie spotkała w szkole. Wow, nie zaczęła od : ,, Co ty u
niego robiłaś?!" - Czy tylko mi się to wydaje podejrzane? Wczorajsze
ciuchy? Tsa, ciekawe u kogo spędziła tę noc. Na samą myśl, robi mi się nie
dobrze.
-Czego chcesz? Znów będziesz mi
prawić kazania, że byłam u Jusa, jak...
- U Jusa? To już nadajecie sobie
słodkie przezwiska? To zaszło za daleko! - Złapała mnie za ramiona i zaczęła
mną potrząsać. Z początku nie wiedziałam o co jej chodziło, ale po chwili już
ogarnęłam. ,,Ona wszystko przekręci
"
- Masz to. - Wypuściła głośno
powietrze i podała mi jakąś gazete.
- Po co mi to dajesz? - Spytałam,
patrząc na nią wyczekująco.
- Otwórz na stronie dwunastej . -
Powiedziała już trochę uspokojona. Tak jak mi kazała, tak też zrobiłam. W
między czasie zauważyłam już, że to zagraniczna gazeta, bo pisana była jakoś
inaczej.
Zdziwiona otworzyłam na tej
stronie o której mówiła i zobaczyłam parę zdjęć Justina. Tylko, że nie takich
zwyczajnych, ale takich... Dziwnych. Na jednym był z bronią w ręku, na paru
innych w ogóle nie było widać gdzie on jest ( bo pewnie było robione w nocy) i
jedno na lotnisku. Spojrzałam na nagłówek tego tematu, na którym widniały
wyrazy, ułożone w zdanie : ,,Słynny
przestępca, Justin Bieber znów na wolności! " Zamarłam, a moje oczy
wyszły z orbit. Przestępca? Ale, że jak? To są jakieś żarty... Zaczęłam czytać
tekst by się pośmiać z tej pomyłki.
,,Słynny morderca wyszedł na wolność. Po ostatnim przestępstwie, w które
bez wątpliwie był zamieszany, wypuścili go, z braku dowodów. Jak mówił główny
komendant na policji, każdy świadek go krył, ale broni nie odnaleziono.
Mieszkańcom Londynu zagrażało niebezpieczeństwo, ale Justin był widziany na
Lotnisku z Tylerem Williamsem! Tyler wyszedł niedawno z więzienia za dobre
sprawowanie, ale nie mógł opuszczać miasta. Nikt nie wierzy jednak, że gdzieś
wylecieli, bo każdy uważa, że zrobili to by zmylić policję i znaleźć kolejny
cel. "
- I co? Teraz też powiesz, że on
ci nic nie zrobi i, że się na niego uwzięłam? - Spytała, zabierając
pisemko. Nie mogłam przetworzyć
informacji. Stałam i pewnie wyglądałam jak jakaś psychopatka, która zobaczyła
ducha. Wydawał się Inny
. Był czasami trochę wredny i nie obliczalny, ale potrafi być słodki i czuły.
Wczoraj, gdy mnie prawie uderzył, opamiętał się i widać było, że żałował, przez
ból fizyczny który mi zadał. Był taki miły dla swojej matki, widać było, że
miał z nią dobre stosunki. Ona też chyba jest miła, ale z nią nawet nie
rozmawiałam. Musi wiedzieć, że jej syn był taki a nie inny. Był? A może nadal
jest... - Meli, chyba za bardzo to przeżyłaś. -
Powiedziała zadziwiona Agnes i stanęła przede mną, spoglądając mi w oczy. Jej
brązowe oczy wpatrywały się w moje, szukając potwierdzenia lub może
nawet powodu dla którego ,,Tak bardzo się przejęłam" . Ja spojrzałam w jej
paczadełka i przytuliłam się do niej z zaskoczenia. - Ohh, kochana... Czemu tak
to przeżywasz? On zaczął ci się podobać, czy co? - Spytała, ściskając mnie w
swoich ramionach.
- Nie, ale po prostu... - Nie
wiedziałam czy powinnam dokończyć, bo by się dowiedziała o moim tajemniczym
miejscu i zawsze by widziała, gdzie mnie szukać gdybyśmy się pokłóciły (co
ostatnim razem zdarzyło się około dwóch lat temu ). W końcu jednak przekonałam
się, że chyba muszę jej o tym powiedzieć.
- Wpadłam do stawu, a on mnie
uratował i zabrał do siebie. - Wyszeptałam, a ta od razu sie ode mnie odkleiła.
Spojrzała na mnie wielkimi oczyma, pewnie czekając na to aż wybuchnę śmiechem i
powiem, że żartuje. Ja jednak, nie chce jej okłamywać.
-Jaja se robisz? Jaki staw? -
Spytała nic nie ogarniając, ale jak na zawołanie, zadzwonił dzwonek. Matma.
Siedzę z Bieberem. ,,Niech to..."
-Widzimy się na przerwie na lunch i wtedy wszystko mi opowiesz. - Powiedziała
grożąc mi palcem, a ja się cicho zaśmiałam.
- Tylko zrób kawę! - Krzyknęłam
jak odchodziła do swojej klasy. Odwróciła
się jeszcze i ze śmiechem ponowiła wygibasy palcem wskazującym.
***
- Melanie Smith!
- Tak? - Spytałam rozkojarzona,
słysząc swoje nazwisko. Klasa zaczęła się śmiać, a Bieberowi zawitał łobuzerski
uśmieszek na twarzy. ,,Ups..."
- Czy w czymś ci przeszkodziłam?
- Spytała surowo matematyczka. Już nie wiem czy bardziej boje się matki, Jusa
czy właśnie jej.
- Nie, niech pani kontynuuje. -
Szybko rzuciłam, by się mnie już nie czepiała. Spojrzała na mnie surowo, po tym
jak klasa znów zaczęła leć się z niewiadomo czego.
- Sprawdzałam obecność, Smith.
Więcej takich wybryków nie toleruje, jasne? I usiądź prosto. - Powiedziała
sucho . ,,Tak, ona mnie chyba JUŻ nie
lubi. To wszystko przez tego chorego Justina. Ledwo się pokazał, a już
wszystko mi psuje." Wykonałam polecenie, ale po chwili poczułam
wibracje w kieszeni spodni, informujące o nadejściu nowego sms-a. Wyciągnęłam
go, ukradkiem spoglądając na nauczycielkę by mnie nie zabiła czasami gdyby
zobaczyła, że telefon mnie bardziej interesuje od lekcji. I tak już jest pewne,
że mnie będzie pytać. ,,Przyłapana.
Przyglądałaś się Bieberowi. " - Przeczytałam zdziwiona i zaczęłam
wodzić wzrokiem po klasie, by wiedzieć kto to napisał (numer był zastrzeżony )
. Nikogo jednak nie zauważyłam z komórką w ręce, przez co się trochę
przeraziłam. Zaledwie trzy sekundy potem dostałam drugiego sms-a. Zaniepokojona
spojrzałam na wyświetlacz i otworzyłam wiadomość. ,,Nie zobaczysz mnie. Teraz możesz mnie nazywać TW. Bo będę często do
ciebie pisał, shawty" Ok, to
nie jest zabawne. Zaczęłam się oglądać wokół, ale znów nikogo nie zauważyłam
kto by nie słuchał wychowawczyni.
-Melanie, czy coś jest nie tak? -
Spytała się matematyczka.
-Mogę iść do toalety? - Spytałam
cicho, by nie wzbudzić jakiś dziwnych podejrzeń, lecz reszta znów zaczęła się
ze mnie śmiać ,,Super..." .
Tylko Justinowi nie było do śmiechu.
- Idź. - Powiedziała już, by dać
sobie chwile wolności. Ja natomiast wybiegłam z sali szybciej niż Bold na
wyścigach na 100 metrów. Nie poszłam jednak do łazienki, bo zobaczyłam coś
dziwnego na swojej szafce. Podeszłam w jej stronę i zauważyłam przyklejoną do
niej kartkę, a na niej list.
,,Droga Melanie!
Pewnie wiesz, że to ja, TW. Wiedziałem, że gdy do Cb napisze, od razu
wylecisz z klasy jak
przestraszona dziewczynka. Nie bój się, JA nic ci nie zrobię. Jednak
będę ci wysyłał sms-y gdy postąpisz
źle. Powinnaś się teraz pilnować i nikomu nie mów o mnie, jasne? Nikomu
.Nie możesz
mi też odpisywać, bo coś ci się może stać. Jeśli nie będziesz się do
tego stosować,
narazisz się mi, a tego chyba nie chcesz, prawda?
TW."
****
Cały rozdział tym listem zepsułam XD Sorka was za to XD
Mam nadzieje, że jednak się spodobało :) Zadawajcie pytania na ask'u :)
I dajcie mi follow na tt :)
Następny, nie wiem kiedy :(
31 maja, 2013
Rozdział 2
Byłam cała zatopiona w mokrej cieczy, która - szczerze
mówiąc - nie pachniała zbyt dobrze. Zachłysnęłam się brudną wodą i zaczęłam
kaszleć. Na domiar złego zachciało mi sie wymiotować, przez rozłożone ryby,
które mnie otaczały. Usłyszałam plusk wody i poczułam jak się unoszę na wodzie.
Po chwili straciłam kontakt z rzeczywistością.
***
Otworzyłam oczy i zastałam
ciemność. Leżałam w łóżku, ale... Nie moim. Ja mam różową pościel, nie czarną (
to akurat było widać ) . Wzięłam głęboki
wdech powietrza, przypominając sobie kilka ostatnich zdarzeń. W końcu mnie olśniło . Justin mnie pewnie
uratował, więc dlatego jeszcze żyję, ale co ja tu robię? Mogę wywnioskować, że
to jego pokój u niego w domu, tylko
dlaczego mnie tu wziął? Mógł mnie przecież zostawić tak, wśród tych drzew samą
i mokrą bym się nabawiła jakiegoś śmiertelnego choróbska , które byłoby jeszcze
zaraźliwe i... Stop. Za dużo myślenia o idiotycznych rzeczach, a za mało
realizmu.
Gdy przemówiłam sobie do
rozsądku, ściągnęłam z siebie kołdrę, wstałam i podeszłam do włącznika światła.
Gdy już w pokoju zrobiło się jasno, postanowiłam się tu rozejrzeć. Obróciłam
się w stronę z której przyszłam ( czyt. łóżka ) i pierwsze co ujrzałam to wielki plakat gołej baby. Serio. Aż zrobiło
mi się nie dobrze. Szybko odwróciłam wzrok by tylko nie musieć patrzeć jak
tleniona blondyna wkłada sobie palec... a zresztą nie ważne. Spojrzałam na
biurko na którym leżały książki do szkoły i różna zeszyty. Na półce obok niego
leżały stosy książek, co mnie szczerze zdziwiło. Podeszłam tam i chwyciłam
pierwszą, lepszą książkę. ,,50 twarzy
Greya" nosił tytuł... Tak, tego można było się spodziewać. Książki Danielle
Steel, pisarki która napisała ok. 90 powieści ze scenami erotycznymi ( czytałam
jedną ) . Fajny repertuar pisarski, nie ma co. Znów spojrzałam na biurko i pod
nim zobaczyłam wysuniętą lekko szufladę, a w niej plastikowe woreczki z białym
proszkiem. ,,Narkotyki." Przeszło mi przez myśl, co pewnie było prawdą.
Pochyliłam się i wzięłam jeden woreczek do ręki.
,,Kokaina? " Spojrzałam tam jeszcze raz i zobaczyłam jeszcze
rurkę do wciągania tego świństwa. Może go nie znam, ale w tamtej chwili
chciałam wziąć to wszytko i wysypać przez okno.
-Zostaw to kurwa. - Usłyszałam za sobą warknięcie, a ja tak się
przestraszyłam, że prawie upuściłam woreczek. Justin podszedł do mnie, wyrwał
to co miałam w rękach i rzucił tam, gdzie powinno według niego być. - Kto ci
pozwolił...
- Czemu to bierzesz?- Spytałam, uprzedzając go. Jego oczy wypalały w
moich dziury lecz ja nie zamierzałam odwrócić wzroku od jego piwno-czekoladowe
tęczówki zmieniły się ( tak samo pewnie jak wyraz twarzy ) gdy mu przerwałam.
Stał się jeszcze bardziej wściekły.
- Żadna suka mi nie będzie przerywać, jasne?!
- Krzyknął i przycisnął mnie do ściany, łapiąc mocno za nadgarstki. Jego wyraz
twarzy stał sie jeszcze groźniejszy. Moje nadgarstki zaczęły mnie tak boleć,
jakby ciężarówka po nich przejechała. Syknęłam z bólu, a z moich oczu zaczęła
wydobywać się słona ciecz.
- To boli. - Szepnęłam, a gdy ten
przejrzał się moim policzkom i wyrazowi twarzy, złagodniał i puścił moje ręce.
Złapał jednak moją dłoń i pociągnął za sobą na łóżko.
- Usiądź. - Powiedział czule, co
mnie bardzo zdziwiło, ale wykonałam prośbę. Przyjrzał się moim nadgarstkom po
czym spojrzał mi w oczy. - Bardzo bolało? - Spytał, a w jego głosie dostrzegłam
trochę żalu, ale może mi się wydawało.
- Trochę. - Szepnęłam i
uśmiechnęłam się lekko by dodać mu otuchy, a on natychmiast spoważniał. ,,Wrócił na ziemię, nic nie trwa wiecznie"
Dodał cichy głosik w moim mózgu i choć nie chciałam, to musiałam przyznać mu
racje.
- Już zapomnę o tym, że grzebałaś
w moich rzeczach. - Spojrzał na mnie surowo. - Ale chciałbym się dowiedzieć,
czemu jesteś taką suką. - Rzucił z lekkim obrzydzeniem, patrząc mi w oczy, a
mnie zatkało. Co jak co, to on kultury nie ma. Po paru sekundach otrząsnęłam
się z transu, widząc, że Bieber zaczyna się już niepokoić.
- Ja... - Na szczęście, przerwał
mi głośny krzyk z innego pomieszczenia.
- Justin! Twoja koleżanka już sie
obudziła? - Usłyszałam kobiecy głos. ,,Jego
matka" Na samą myśl się uśmiechnęłam, a on, słysząc to - też.
- Tak mamo! - Odkrzyknął z
uśmiechem na różowych, wypukłych ustach.
- Zanieś jej herbatę! - Krzyknęła
i pewnie też się uśmiechała. Justin wstał i wyszedł z pokoju, wcześniej mówiąc
,, Zaraz wracam" . Więc on ma uczucia. Widać, że ją kocha i, że są ze sobą
blisko. Tylko dlaczego ćpa i jest taki wybuchowy? Musiało się coś stać, prawda?
Nie wiem dlaczego mnie to tak ciekawi. Nigdy nie interesowałam się chłopakami,
a tym bardziej nie takimi jak Justin.
Wzdychnęłam głośno i położyłam
się płasko na plecach, na jego łóżku. Co jak co, ale łoże to ma wygodne, choć
pewnie nie było zbyt drogie. Cały pokuj jest niezbyt bogato urządzony, bo jest
tu tylko to biurko i łóżko dwuosobowe. Pewnie nie mają zbyt dobrego życia. Może
dlatego jest taki dziwny i tajemniczy? Ale przecież tacy ludzie są właśnie odwrotni. Mili, uprzejmi, a on? ,,Uratował ci życie" dodał głos w
mojej głowie, czym zamknął moje rozmyślania o tym jak on może być zły i
dlaczego. W końcu, co mnie to obchodzi co on robi, kim on jest i jakie ma
tajemnice? ,,Bardzo cię obchodzi" Przyznałam w duchu i złapałam się za głowę w
bezsilności. W co ja się wpakowałam?
- Co ci jest? - Usłyszałam śmiech
i od razu się podniosłam. Justin wszedł do pokoju z dwoma herbatami i
ciasteczkami na tacce, zamykając drzwi nogą. Aż uśmiech sam wchodzi na usta. ,,Co za ironia losu " Powtórzył
głosik, ale go zbyłam niemal w chwili, gdy zaczął gadać od rzeczy.
- Nic. Po prostu to tak fajnie
wygląda gdy się uśmiechasz. - Powiedziałam zgodnie z prawdą, ale dopiero po
chwili ogarnęłam jaką plamę dałam. Mogę się założyć, że wyglądałam teraz jak
burak. Bardzo czerwony burak. On za to był bardziej odważny i uniósł brwi do
góry, uśmiechając się zalotnie. Miałam zamiar od wrócić wzrok, ale gdy on usiadł obok mnie i podał mi
gorący kubek, zrozumiałam, że mogę o tym zapomnieć. Ciepłe naczynie ogrzewało
przyjemnie moje zimne dłonie tak miło, że nawet nie myślałam by wypić choć
łyka. Patrzałam się przed siebie, zapominając o całym świecie i pewnie
wyglądałam jak zombie.
- O czym tak myślisz? -
Usłyszałam ciche pytanie, które było wystarczająco głośne by usłyszeć je w tej
nieskazitelnej ciszy. ,,A już było tak
miło" Pomyślałam.
- O niczym. - Szepnęłam, a on
tylko pokiwał głową ze zrozumieniem. ,,Spodziewałam
się raczej, że krzyknie na mnie, czy coś bym musiała mu odpowiedzieć, ale tak
nie zrobił. Kolejna zadziwiająca rzecz w nim. Bo jak się denerwuje z byle
czego, to trochę dziwne, że tak nagle przestał, nie? Dobra skończ temat. "
- Prowadziłam monolog sama ze sobą, nie zauważając, że parze sobie palce.
Gdy już ból był nie do zniesienia - dopiero go zauważyłam. Syknęłam i
postawiłam kubek na tackę, machając dłońmi gdzie popadnie i dmuchając na nie. Z
pewnością wyglądałam komicznie, bo ten zaczął znów szczerzyć się jak głupi.
- Może wsadzisz to pod zimną
wodę? - Zaśmiał się drwiąco. - No chodź - Dodał i pociągnął mnie zanim zdążyłam
jakoś zareagować. Gdy znaleźliśmy się w łazience on zapalił światło i od razu
włożył mi ręce pod wodę. Z moich ust wydał się jęk ulgi, spowodowany zimną
wodą. Justin znów wybuchł śmiechem. ,,To
niesamowite jak jeden człowiek może się zmienić w ciągu paru minut"
pomyślałam z uśmiechem i powiedziałam :
-Dziękuję. - Po czym zakręciłam
kran i wytarłam mokre kończyny o ręcznik wiszący nad umywalką.
- Za co? - Spytał cicho, nie
przestając sie szczerzyć. I co ja mam mu teraz odpowiedzieć?
- Za wszystko. Za to, że
uratowałeś mi życie i, że nie pozwoliłeś bym straciła czucie w rękach. -
Zaśmiałam się cicho, stojąc zaledwie 20 centymetrów od niego. Przez ten cały
czas patrzałam mu w oczy.
- Drobiazg. - Wyszeptał nie
odwracając wzroku po czym wyszedł z łazienki. Ja stałam jak zamurowana. ,,Okej, on ma piękne oczy " Pomyślałam
i stałam tak do chwili, gdy nie zobaczyłam głowy wyłaniającej się zza drzwi.
- Idziesz za mną, czy będziesz tu
tak stała? - Poruszył zalotnie brwiami, a ja się szybko otrząsnęłam i
prychnęłam jakby mnie ta wcześniejsza scena nie ruszyła. Zobaczyłam tylko jak
zaciska szczękę i podchodzi do mnie z gniewem w oczach. ,,Ups... Zły ruch."
- Wyjaśnijmy coś sobie, jasne? Masz odnosić się do mnie z
szacunkiem, nie prychać, poparskiwać, śmiać się ze mnie, wywracać oczami i nie
robić innych głupich rzeczy, bo mnie to denerwuje. Zrozumiano?- Spytał nie
rozluźniając szczęki.
- Tak. - Przełknęłam głośno ślinę
trochę zaniepokojona i przestraszona tej strony Biebera.
- Grzeczna dziewczynka. - Znów
uśmiech pojawił sie na jego ustach i ciągnąc mnie za rękę, zaprowadził do
swojego pokoju.
- Która godzina? - Spytałam by
jak najszybciej zapomnieć o tamtym zdarzeniu, ale w sumie to mi się też przyda.
- Około trzeciej w nocy, a co? -
Odpowiedział pytaniem. Nagle zakręciło mi się w głowie i przystanęłam. ,,Mama mnie zabije ". Po raz kolejny
tego dnia, bałam się, że ktoś mi zrobi krzywdę. Tylko tym razem ktoś kto jest
ze mną blisko i ktoś kto mnie wychował.
***
Wiem, że szybko dałam rozdział, ale następny będzie w środę :)
Teraz napisałam już 3 więc jak napisze 4 to dodam
3. #mojalogika .
Follow me on twitter
Dodawajcie się do informowanych i dawajcie swoje blogi w spamie :) Kocham was <3
30 maja, 2013
Rozdział 1
Gdy zadzwonił dzwonek, szybko
podniosłam się z krzesła, próbując
uniknąć głupich spojrzeń mojej przyjaciółki. ,,O co jej znowu chodzi?" - Pomyślałam, chowając książki do
torby, po czym przewiesiłam ją sobie przez ramię. Odwróciłam głowę w drugą
stronę i zauważyłam, że Justina juz nie było. ,,Co on cię tak interesuje? " Przeszło mi przez myśl i w tej
samej chwili się otrząsnęłam, wyszłam z sali przestając myśleć o wszystkim.
-
I jak tam siedzenie z nowym?- Spytała się Agnes lekko zaniepokojona. Tak, ona
się go boi. Zdecydowanie.
-Normalnie...
-
Gadaliście o czymś?- Rzuciła szybko, przerywając mi wypowiedź.
-Nie...
- Szepnęłam tylko i odeszłam od niej, szybkim krokiem, patrząc na swoje buty. W
końcu to prawda, nie gadaliśmy ze sobą...
,,Jak ja mam to rozwiązać? Tego się nie da obliczyć...-Siedziałam już 7
minut nad zadaniem dodatkowym i nadal nie mogłam go rozwiązać. Obiecałam mamie,
że dostanę tą 6 z tego sprawdzianu, a jeśli tak się nie stanie, to zabierze mi
komórkę. Co ja teraz mam zrobić?
Wypuściłam głośno powietrze z ust, odkładając długopis obok kartki i
oparłam się na oparciu krzesła, zjeżdżając na nim nisko. Poczułam się jakoś
dziwnie, tak, jakby ktoś na mnie patrzał. Zapominając, że już nie siedzę z
Agnieszką, odwróciłam głowę w moją prawą stronę, zauważając chłopaka bezczelnie
wpatrzonego w moją kratkę. Moje ciało spięło się i siadając prosto, zasłoniłam
moją pracę, by nie mógł już ściągać. Znów spojrzałam na niego i zobaczyłam, że
jego szczęka się zaciska, a jego oczy strzelają piorunami w moje. Uśmiechnęłam
się sztucznie, choć wgłębi była przerażona. Ten usiadł już normalnie, ale nie
powstrzymał się od wyszeptania :
-Suka. - Ja nie
byłam mu dłużna i odpowiedziałam:
-Dupek. - Po czym
usłyszałam dźwięk łamiącego się ołówka i głośnego uderzenia w drewno ( co było
zapewne jego ławką ), tak mocnego, że wszystko się zatrzęsło. Każdy swoją uwagę
skupił na mnie i na Bieberze, nawet pani, która do tej pory była zajęta
czytaniem jakiegoś dziwnego pisemka. Automatycznie poczerwieniałam i schowałam
twarz za kosmykami swoich włosów.
-Wszystko w porządku panie Bieber?- Spytała
nauczycielka, siląc się na miły ton głosu.
-Byłoby, gdyby ta
suka miałaby choć trochę szacunku do mnie.- Warknął, a cała klasa zaczęła wydawać
głośne ,,Uuuuu" albo ,,Ale jej pocisnął..." . Moje oczy zrobiły się
dziwnie mokrawe, a włosy zasłoniły jeszcze bardziej moją twarz. Nie chcę
wiedzieć, jak teraz wyglądałam. "
-Słuchasz
mnie?! -Wydarła się na mnie Agnes, przerywając moje rozmyślenia.
-Nie,
co mówiłaś?
-Dlaczego
nazwał cię... no wiesz jak...- Powiedziała lekko speszona, a ja zaśmiałam się w
duchu.
-
To jakiś idiota. - Rzuciłam z przekąsem i niemal od razu poczułam silne ręce na
moich ramionach, które przycisnęły mnie szybko i z wielką siłą do szafek.
Wydałam cichy jęk spowodowany bólem i zamknęłam oczy. Poczułam ciepły oddech na
mojej szyi.
-
Szacunek, suko. Masz mieć do mnie szacunek. - Wyszeptał sprawca mojego
chwilowego cierpienia fizycznego - Bieber.
-
Zostaw mnie. - Wyszeptałam cicho i poczułam jak samotna łza spływa mi po
policzku. Zaśmiał się i puścił mnie szybko w wyniku czego padłam na ziemię.
***
-Czemu
on to ci zrobił? To jakiś psychopata...- Wyrzuciła roztrzęsiona Agnes.
Zaśmiałam się w duchu. Teraz siedzimy i czekamy na pielęgniarkę, bo jak to
powiedziała wszechwiedząca czerwono
włosa - musimy zobaczyć czy ten ,,psychopata" mi nic nie zrobił. Ma
racje? Nie sądzę.
-Nic
mi nie zrobił, miał prawo się wkurzyć...
-
I ty jeszcze go bronisz?! On mógł cię zabić! Takich zamyka się w więzieniu! -
Wrzasnęła zdesperowana.
-
Zabić? Pogięło cię? Wyolbrzymiasz wszystko...- Rzuciłam zdziwiona takimi
słowami przyjaciółki. Potarłam czerwone ramiona, na których zapewne znajdą się
jakieś blizny. Co jak co, ale on jest silny. I to bardzo... Ciekawe ile czasu
trenuje lub spędza na siłowni... Nie wygląda na takiego, którego stać na
siłownie ...
-Nie
wyolbrzymiam. On jest dziwny i straszny! Mówię ci, trzymaj się od niego z
daleka. - Bardzo mnie zdziwiła tym tekstem, tym bardziej, że nie wiem o co jej
chodzi.
-Nie
rozumiem cię. Zachowujesz się jak moi rodzice, którymi gardzę, wiesz? -
Rzuciłam wstając i wyszłam z 'poczekalni' . Tak, gardzę swoimi rodzicami.
Dlaczego? Ojca praktycznie nie mam. Zostawił mnie z matką gdy miałam dwa latka.
Ona zaczęła od tego czasu pić i sypiać z kim popadnie. W ogóle się mną nie
interesuje aż do teraz. Ciągle tylko zaprasza kolejnych do domu, pije i mi
karze się uczyć i nie pozwala wychodzić z domu, chyba, że do Agnes.
Podsumowując : Nigdy się mną nie przejmowała i nigdy się przejmować nie
będzie. Nie rozumiem jej. Przez jednego
faceta zrujnowała sobie całe życie... Czemu po prostu mnie nie oddała do
adopcji jak tak jej przeszkadzam? Nie wiem i nie wiem czy chcę wiedzieć.
Mając torbę na ramieniu, wyszłam
szybko ze szkoły, kierując się do domu w którym sami dobrze wiecie, co będzie
mnie czekać.
***
-Mamo,
wychodzę do Agnes! - Krzyknęłam jeszcze i wyszłam z domu, wciągając świeże
powietrze. Tak na prawdę, nie szłam do niej tylko tak powiedziałam by móc się
przewietrzyć i przemyśleć wszystko. Po co ten Justin doszedł do nas w połowie
roku szkolnego? Co z nim jest nie tak? Zachowuje się dziwnie i chyba nie znosi
gdy ktoś mówi o nim źle. Tak, on tego wręcz nienawidzi. Niektóre dziewczyny
nawet zaczęły się go bać, a szczerze mówiąc chłopacy też. Nie wiem jak
nauczyciele.
Ruszyłam nad mały stawik przy naszym domu. Dziwne, że takie
coś znajduje się w takiej bogatej dzielnicy i nikt tego nie odkrył. Prócz
mnie... Chyba tylko mnie, bo nikogo tam nigdy nie widziałam.
Przechodząc tak trawą, spojrzałam w niebo i zauważyłam, że
zaczęło się już ściemniać. ,,Jak wyszłam, było jaśniej... Ile ja już
idę?" -Pomyślałam i wyjęłam ze swoich szortów nowego iPhona5 . Gdy
zobaczyłam na godzinę, trochę się zdziwiłam, bo była już 20:49, a wyszłam około
dwudziestej. Wydawało mi się, że szłam kilka minut, a nie tak długo... Zawsze idę tam krócej, a jestem dopiero w
połowie drogi. ,,Zegarek mi się
przestawił?" Naszła mnie myśl i trochę uspokojona włożyłam urządzenie
na swoje stare miejsce. Przeszłam
jeszcze parę kroków i wreszcie zobaczyłam mój upragniony stawik, nad którym
ostatnio byłam pół roku temu. Przychodzę tu gdy mam jakieś problemy, załamki
czy coś w ten deseń, a teraz? Czemu tu przyszłam? Nie wiem. Nie mam bladego
pojęcia. Przeczucie? Może coś w ten deseń. A tak po za tym, to dawno tu nie
byłam. Usiadłam na
ławce, zaraz przy zejściu nad zimną wodę. Drzewa otaczały to miejsce, a
świerszcze cykały w zaroślach. Ptaki nie wydawały żadnych odgłosów, bo albo ich
tu nie było, albo ... nie wiem dlaczego. Zauważyłam, że teraz nic nie wiem. To
trochę dziwne, nie? Usłyszałam
dziwny odgłos, jakby chrupanie kości... ,,To
gałązka się złamała, idiotko" - Dałam sobie mocnego FacePalma, ale od
razu spoważniałam, bo dotarło do mnie znaczenie moich myśli. Nikt tędy nigdy
nie chodzi, tak? ,,Przynajmniej nie chodził, gdy ja tu jeszcze byłam" Znów
głupi głosik odezwał się w mojej głowie, a ja oszołomiona ( i przestraszona )
wstałam, rozglądając się na boki. Znów usłyszałam trzask gałęzi, ale tym razem
o wiele głośniej i już wiedziałam z której to strony. ,,Też tędy wchodziłam. Co za ironia losu, to nie jest żadne przejście."
Zaciekawiona, podeszłam po cichu w
tamtą stronę, ale coś na ziemi zwróciło moją uwagę , a był to złoty
zegarek. Pochyliłam się i wzięłam zimny
przedmiot do ręki.
-Co ty tu
robisz? - Usłyszałam pytanie, które zadał mi człowiek, który był zdziwiony, że
kogoś tu zastał, ale też zdenerwowany. Przestraszona tym tonem głosu i nagłym
pytaniem, straciłam równowagę i upadłam... wpadłam do wody.
***
Hejo :) Tu jam potato w całej okazałości :)) Jestem teraz na dziełce i zaczyna lać :(
Nie mam więc dobrych warunków do siedzenia na tt i pisania :/ Ale mam już napisany 2
rozdział, który dodam w niedziele lub środę ( moje urodziny ) .
No, ale i tak każdy ma mnie w dupie i nie dostane prezentu :( A chciałam Believe Acoustic...
Ok, mam nadzieje, że nie pisze aż tak strasznie jak śpiewam ( xd).
Dawajcie swoje blogi w zakładce ,,Spam", dodawajcie się do informowanych
w ,,Informowani" jeśli wam się podoba to gówno co pisze xd
Do następnego ! Kocham was <3
25 maja, 2013
Prolog
- Melanie, idziesz dziś na ta
imprezę u Burkley'a?- Spytała moja przyjaciółka, Olivia. Zamknęłam szafkę,
zapominając zupełnie o mojej przyjaciółce i powtarzając sobie w myślach sposoby
wyliczania działań z matematyki. Przechodząc zatłoczonym korytarzem, nie
patrzyłam przed siebie, tylko pod swoje
nogi, jak już to zwykłam robić.
Oto ja - kujonka, przeciętnej
urody, głupia dziewczyna nie pasująca do tej szkoły. A czemu? Może dlatego, że
się nie puszczałam, nie wiem, nie wnikam co robi reszta dziewczyn w moim wieku.
Mam własny odrębny świat, w którym większą role sprawują moi rodzice. Są taką
władzą, czy monarchą by...
-
Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mówię do ciebie! - Krzyknęła mi do ucha Agnes,
chwytając mnie za ramiona tak szybko i mocno, że poleciałam do tyłu ze dwa
metry. Zamrugałam oczami kilkakrotnie, otrząsając się z amoku.
-
Co? Tak! Co mnie pchasz?!- Krzyknęłam rozglądając sie na boki. Z przykrością
muszę stwierdzić, że zwróciłyśmy uwagę każdego na sobie, a ja niestety do
najbardziej odważnych i lubianych nie należę, tak samo jak ona, choć chyba się
tym nie przejmuje.
-
Czemu się tak gapisz?- Znów zadała pytanie, lecz o innej treści. Tak, zapewne
moje oczy wyglądały teraz jak wielkie spodki. Za plecami mojej przyjaciółki
(czyli centralnie przede mną) stały szkolne plastiki, które zaczęły chichotać z
mojej miny. Na szczęście wreszcie zadzwonił dzwonek na ... matematykę.
***
- Tak, sprawdzianu dziś nie będzie, ale...- Pani nie dokończyła, przez wrzaski i wiwatowania mojej klasy, która aż za bardzo cieszyła się z odwołania testu. - Cisza! -Wrzasnęła nauczycielka, a uczniowie natychmiastowo się uciszyli. W tej odsłonie pani Smith ( bo tak ma na nazwisko ) wyglądała dość strasznie... Jak potwór który był schowany, ale się uwolnił, przez co włosy jej się trochę zawieruszyły. Po poprawieniu ich, znów przemówiła: - Praca nie jest odwołana, tylko przełożona, więc możecie jej się spodziewać na następnej lekcji. - Przez sale przebiegł pomruk niezadowolenia. Nieśmiało podniosłam rękę, na co Agnes spojrzała na mnie ze zdziwieniem, pani za to z uznaniem, a klasa tego nawet nie zauważyła. Matematyczka skinęła na mnie głową, bym wypowiedziała to co mam do powiedzenia.
- Tak, sprawdzianu dziś nie będzie, ale...- Pani nie dokończyła, przez wrzaski i wiwatowania mojej klasy, która aż za bardzo cieszyła się z odwołania testu. - Cisza! -Wrzasnęła nauczycielka, a uczniowie natychmiastowo się uciszyli. W tej odsłonie pani Smith ( bo tak ma na nazwisko ) wyglądała dość strasznie... Jak potwór który był schowany, ale się uwolnił, przez co włosy jej się trochę zawieruszyły. Po poprawieniu ich, znów przemówiła: - Praca nie jest odwołana, tylko przełożona, więc możecie jej się spodziewać na następnej lekcji. - Przez sale przebiegł pomruk niezadowolenia. Nieśmiało podniosłam rękę, na co Agnes spojrzała na mnie ze zdziwieniem, pani za to z uznaniem, a klasa tego nawet nie zauważyła. Matematyczka skinęła na mnie głową, bym wypowiedziała to co mam do powiedzenia.
-
Czemu sprawdzian jest przełożony? - Spytałam cicho, zniżając rękę, by mogła
spocząć na ławce. Pani straciła znów uśmiech z twarzy i wypuściła ciężko
powietrze.
-Do
naszej klasy zawitał nowy uczeń. Mam nadzieje, że ciepło go przyjmiecie. -
Powiedziała pani z przekąsem, jakby sama nie polubiła owego ucznia.
-
Czyżby nie polubiła nowego? - Zaśmiała się
Agnes mi cicho do ucha.
-
Ona i tak nigdy nikogo nie lubi. Lecz nie pokazuje tego tak bardzo.-
Odszeptałam. Pani patrzała na nas surowo, jakby słyszała każde zdanie.
Drzwi do sali otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł chłopak... Mężczyzna, w czarnych, przeciwsłonecznych okularach, z włosami ułożonymi na żel... przynajmniej taki dawały wrażenie. Jego ubiór był nietutejszy, bo miał na sobie białą koszulkę, odsłaniającą jego dość wyćwiczone bicepsy. Na nogach miał czarne rurki z obniżonym krokiem. Jego całokształt zabierał dech w piersiach, a większość dziewczyn w sali dostało gorączki, a świadczyły o tym głębokie wdechy powietrza, które mogły być ich ostatnimi.
Drzwi do sali otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł chłopak... Mężczyzna, w czarnych, przeciwsłonecznych okularach, z włosami ułożonymi na żel... przynajmniej taki dawały wrażenie. Jego ubiór był nietutejszy, bo miał na sobie białą koszulkę, odsłaniającą jego dość wyćwiczone bicepsy. Na nogach miał czarne rurki z obniżonym krokiem. Jego całokształt zabierał dech w piersiach, a większość dziewczyn w sali dostało gorączki, a świadczyły o tym głębokie wdechy powietrza, które mogły być ich ostatnimi.
-
Niezły jest... Ale coś mi się w nim nie podoba.- Usłyszałam cichy głos mojej
przyjaciółki, a ja gdy się lepiej mu przyjrzałam, zobaczyłam grymas na jego
twarzy, gdy patrzał na całokształt klasy do której on będzie musiał chodzić.
Wszyscy są tu z wyższych sfer, a on? Nie wygląda na specjalnie bogatego.
-Mam
nadzieje, że miło przywitacie naszego nowego ucznia. - Powtórzyła się
wychowawczyni, po czym na jej twarzy pojawił się drwiący uśmiech. - A przez to,
że panna Agnes jest taka rozgadana, to przysiądzie się do Max'a , a Pan Bieber
dosiądzie się do Melanie. - Odezwała się z uśmieszkiem, a ja zaniemówiłam. Gdy
spojrzałam się na Justina, to na jego
twarzy też mogłam zobaczyć uśmiech... tylko, że taki sam jak u Smith. -No już!
Zaczynamy lekcje! Chyba nawet zdążycie napisać ten sprawdzian. - Odezwała się
nauczycielka, a już zaczęły się głośne
protesty od strony uczniów. ,,Lepiej być nie może"- pomyślałam wzdychając.
- CISZA! - Wrzasnęła znów, po czym rozdała sprawdziany na ławki. Za nim się
obejrzałam, Bieber też dostał, ale jakoś się tym nie przejął i usiadł obok
mnie. Odwróciłam się w jego stronę, choć sama nie wiem dlaczego.
-Może jakieś ,,cześć" - Chciałam już otworzyć usta, by to powiedzieć, lecz on nagle uciszył mnie jednym, złowrogim spojrzeniem, przez co zapadłam się pod ławkę.
-Może jakieś ,,cześć" - Chciałam już otworzyć usta, by to powiedzieć, lecz on nagle uciszył mnie jednym, złowrogim spojrzeniem, przez co zapadłam się pod ławkę.
,,Fajnie się zapowiada..." - Pomyślałam
i chwyciłam sprawdzian w ręce, zastanawiając się jaką ten facet kryje w sobie
tajemnice. Szybko jednak o tym zapomniałam i skupiłam się na rozwiązywaniu zbyt
trudnych dla mnie działań.
***
Mam nadzieje, że prolog się spodobał. Był on z początku umieszczony na Twitlongerze, by sprawdzić czy się spodoba :) Mam nadzieje, że dodacie się do obserwatorów lub wejdziecie do zakładni ,,Informowani" i dodacie swoje twittery czy numery gg, a może nawet adresy blogów. Możecie dodawać swoje blogi w zakładce ,,Spam" :)
Follow me on twitter - @Iza_official_ & @tajemnicekibla
Mój Ask - Is.Izkaxxx
Mój facebook - Is Izka
Pozdro Is.Izkaxxx
Subskrybuj:
Posty (Atom)