- Coś się stało? - Spytał się mnie Bieber, gdy stałam tak od
dobrych paru sekund.
- Mama mnie zabije. Myślała, że wyjdę na chwilę z Agnes... -
Szepnęłam będąc bardzo zszokowana. Ile ja spałam? Boże... Lepiej być nie mogło.
- Nie przesadzaj. - Prychnął zażenowany i spojrzał na mnie z
politowaniem. Moja mina się jednak nie zmieniła, a obawy przed rodzicielką nie
odeszły. Co jeśli będzie wiedziała, że byłam u Justina? Chyba potnie mnie nożem
kuchennym...
- Ej no weź. Popatrz na mnie. - Powiedział z lekkim
uśmiechem na ustach i uniósł mój podbródek, bym spojrzała mu w oczy. Patrzał na
mnie z delikatnością wypisaną na twarzy. Już nie wiem czego bardziej nie lubię
, gdy jest agresywny, czy taki słodki. Serio, to zaczyna robić się straszne.
- J- j- ja muszę już
iść. - Szepnęłam i próbowałam wyrwać się z jego ramion, lecz na próżno. Ten
zaśmiał się sztucznie i powiedział:
- Co? Teraz wyjdziesz
o trzeciej w nocy i ? Przecież twoja mama będzie się pytać gdzie
byłaś... - Rzekł trochę zirytowany moją głupotą. Chyba on jednak mnie nie
lubi. Nie odezwałam się już, tylko
stałam tak i patrzałam na swoje buty lekko zawstydzona. - Ah, nie bądź dziwką i
zostań ze mną. - Wzdychnął już zmęczony moimi humorami a ja spojrzałam na niego
jak na idiotę. - No fakt, dziwnie to zabrzmiało. - Przyznał i się zaśmiał z
samego siebie. ,,A ja już to nie mogę?
Nie wiem czy już to mówiłam, ale to jest taka wielka ironia losu, a wszystko
zaczęło się od paplającej Agnes" Pomyślałam zawiedziona i wymijając
Biebsa, weszłam do jego pokoju znów siadając na łóżku.
Po chwili przyszedł za mną i zamknął drzwi. Gdy usiadł
zrobiło się tak strasznie cicho. Siedzieliśmy w ciszy do momentu gdy przerwał
ją dźwięk dzwoniącego telefonu z jego kieszeni.
- Zapomniałem ci to oddać. - Powiedział zirytowany i oddał
mi moją komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwoniła Agnes.
-Tak? - Odebrałam z uśmiechem, ale mój uśmiech zniknął, gdy
usłyszałam w tle grającą głośno muzykę. Poszła
na imprezę beze mnie... ,,Bravo
Sherlocku " Odezwał się głosik. Zrobiło mi się trochę smutno, bo to w
końcu moja najlepsza przyjaciółka. Nadzwyczajnej w świecie mnie olała.
- Ej, gdzie ty jesteś?! - Usłyszałam donośny śmiech,
wyróżniający się od muzyki.
-Nie ważne. Poszłaś na imprezę u Burkley'a beze mnie?
-Spytałam z wyrzutem, bo dobrze znałam odpowiedź. Gdyby tam jej nie było, to
gdzież by się podziewała? Tak, Agnes ma na mnie wyjeb.
- Myślałam, że przyjdziesz! Teraz do ciebie dzwonie...-
Zaczęła bełkotać. Nie, ona se robi
jaja...
- O trzeciej w nocy?! -krzyknęłam nie opanowując się. Justin
spojrzał na mnie zdziwiony, a jego mina mówiła sama za siebie.
- Dopiero sobie przypomniałam, no...- Zaczęła się chichotać.
Myśli, że dam jej spokój? Nie mam zamiaru, wkurzyła mnie. I to bardzo.
-Więc w ogóle o mnie nie pamiętasz?! - Krzyknęłam nie
opanowując furii a Bieber miał oczy wielkości spodków tylko ja za bardzo się
tym nie przejmowałam. Zrobiłam to o
wiele głośniej... nawet tak jakbym mogła obudzić ducha, a już na pewno pół
dzielnicy, niezależnie gdzie teraz jestem.
Dlaczego mnie to tak wkurzyło? Już od dziecka ja i Agi
(Agnes) chodziłyśmy wszędzie razem. Zawsze każdy gdy nas widział, mówił, że
jesteśmy jak papuszki nierozłączki .
Obiecałyśmy sobie, że zawsze będziemy wychodzić wszędzie ze sobą i nigdy
nie przestaniemy się przyjaźnić.
- Justin, co się tam dzieje?!- Krzyk mamy chłopaka, przerwał
moje rozmyślenia o dzieciństwie, a przyjaciółka chyba usłyszała to przez ten
telefon.
- Jesteś w domu Justina Biebera?!- Tak, zdecydowanie to
usłyszała... A Justin usłyszał to, co ona krzyknęła. Ona już wytrzeźwiała? Ok,
mogę zacząć się bać. Poprawka - ja już się boję. Nieźle się wkopałam...
- Może. -Szepnęłam cicho, przyglądając się swoim paznokciom
pomalowanym w przezroczysty lakier.
,,Rolę się odwróciły
" - Odezwał się głosik w moim mózgu. Justin w tym czasie wyszedł
uspokoić mamę i przy okazji dał mi chwile prywatności.
- On jest niebezpieczny, a ty dobrze o tym wiesz! On chciał
cię zabić, rozumiesz to, czy nie?! - Wydarła się ...
- Znów gadasz od rzeczy... - Chciałam załagodzić sytuacje,
siląc się na spokojny ton głosu.
- Nie pamiętasz co ci zrobił w szkole?
- Pamiętam. Ale tu mi nic nie zrobi. to, że jest trochę
wybuchowy to nie znaczy, że już chce mnie zabić. Nastała chwila ciszy, po czym
odezwała się:
- A jeśli cię zgwałci? - Wybuchłam śmiechem na te
słowa. Jaka idiotka! Ona wie, że on może
mieć każdą. Chyba o tym wie...
- O co ci chodzi?
Czemu się tak na niego uwzięłaś i wymyślasz na niego same najgorsze rzeczy? Co
on ci takiego zrobił, że nie możesz jego znieść ? -Zadałam ciąg pytań, już
normalnie ( nie śmiejąc się jak psychopatka, która chce podbić świat ) . W tej
samej chwili gdy to powiedziałam, do pokoju wszedł pan ,,Niebezpieczeństwo
poziom Hard" . Usiadł na krześle, naprzeciw mnie i patrzał na mnie jak na
intruza. Ok, on mnie coraz bardziej przeraża. - Ja muszę kończyć. - Rzuciłam
tylko i rozłączyłam się, nie czekając na reakcje dziewczyny.
- Idź już. -Warknął od razu, wstając. Zaniemówiłam. Najpierw
mnie ratuje, gdy chcę iść to mnie nie wypuszcza, a potem karze iść. ,,Gościnny, nie ma co".
- Ale czemu? - Spytałam cicho, patrząc mu w oczy, w których
widziałam to, co na początku naszej znajomości : gniew i nienawiść. Nie
chodziło o to, że najpierw był miły, ale moja mama mnie zabije gdy wrócę do
niej o 3 nad ranem.
-Wynoś się! -krzyknął, a ja przestraszona wstałam i
wybiegając z mieszkania słyszałam jeszcze wiązanki przekleństw i mocne
uderzenia w ścianę.
***
-Mel, musze ci coś pokazać!-
Krzyknęła Agnes, gdy mnie spotkała w szkole. Wow, nie zaczęła od : ,, Co ty u
niego robiłaś?!" - Czy tylko mi się to wydaje podejrzane? Wczorajsze
ciuchy? Tsa, ciekawe u kogo spędziła tę noc. Na samą myśl, robi mi się nie
dobrze.
-Czego chcesz? Znów będziesz mi
prawić kazania, że byłam u Jusa, jak...
- U Jusa? To już nadajecie sobie
słodkie przezwiska? To zaszło za daleko! - Złapała mnie za ramiona i zaczęła
mną potrząsać. Z początku nie wiedziałam o co jej chodziło, ale po chwili już
ogarnęłam. ,,Ona wszystko przekręci
"
- Masz to. - Wypuściła głośno
powietrze i podała mi jakąś gazete.
- Po co mi to dajesz? - Spytałam,
patrząc na nią wyczekująco.
- Otwórz na stronie dwunastej . -
Powiedziała już trochę uspokojona. Tak jak mi kazała, tak też zrobiłam. W
między czasie zauważyłam już, że to zagraniczna gazeta, bo pisana była jakoś
inaczej.
Zdziwiona otworzyłam na tej
stronie o której mówiła i zobaczyłam parę zdjęć Justina. Tylko, że nie takich
zwyczajnych, ale takich... Dziwnych. Na jednym był z bronią w ręku, na paru
innych w ogóle nie było widać gdzie on jest ( bo pewnie było robione w nocy) i
jedno na lotnisku. Spojrzałam na nagłówek tego tematu, na którym widniały
wyrazy, ułożone w zdanie : ,,Słynny
przestępca, Justin Bieber znów na wolności! " Zamarłam, a moje oczy
wyszły z orbit. Przestępca? Ale, że jak? To są jakieś żarty... Zaczęłam czytać
tekst by się pośmiać z tej pomyłki.
,,Słynny morderca wyszedł na wolność. Po ostatnim przestępstwie, w które
bez wątpliwie był zamieszany, wypuścili go, z braku dowodów. Jak mówił główny
komendant na policji, każdy świadek go krył, ale broni nie odnaleziono.
Mieszkańcom Londynu zagrażało niebezpieczeństwo, ale Justin był widziany na
Lotnisku z Tylerem Williamsem! Tyler wyszedł niedawno z więzienia za dobre
sprawowanie, ale nie mógł opuszczać miasta. Nikt nie wierzy jednak, że gdzieś
wylecieli, bo każdy uważa, że zrobili to by zmylić policję i znaleźć kolejny
cel. "
- I co? Teraz też powiesz, że on
ci nic nie zrobi i, że się na niego uwzięłam? - Spytała, zabierając
pisemko. Nie mogłam przetworzyć
informacji. Stałam i pewnie wyglądałam jak jakaś psychopatka, która zobaczyła
ducha. Wydawał się Inny
. Był czasami trochę wredny i nie obliczalny, ale potrafi być słodki i czuły.
Wczoraj, gdy mnie prawie uderzył, opamiętał się i widać było, że żałował, przez
ból fizyczny który mi zadał. Był taki miły dla swojej matki, widać było, że
miał z nią dobre stosunki. Ona też chyba jest miła, ale z nią nawet nie
rozmawiałam. Musi wiedzieć, że jej syn był taki a nie inny. Był? A może nadal
jest... - Meli, chyba za bardzo to przeżyłaś. -
Powiedziała zadziwiona Agnes i stanęła przede mną, spoglądając mi w oczy. Jej
brązowe oczy wpatrywały się w moje, szukając potwierdzenia lub może
nawet powodu dla którego ,,Tak bardzo się przejęłam" . Ja spojrzałam w jej
paczadełka i przytuliłam się do niej z zaskoczenia. - Ohh, kochana... Czemu tak
to przeżywasz? On zaczął ci się podobać, czy co? - Spytała, ściskając mnie w
swoich ramionach.
- Nie, ale po prostu... - Nie
wiedziałam czy powinnam dokończyć, bo by się dowiedziała o moim tajemniczym
miejscu i zawsze by widziała, gdzie mnie szukać gdybyśmy się pokłóciły (co
ostatnim razem zdarzyło się około dwóch lat temu ). W końcu jednak przekonałam
się, że chyba muszę jej o tym powiedzieć.
- Wpadłam do stawu, a on mnie
uratował i zabrał do siebie. - Wyszeptałam, a ta od razu sie ode mnie odkleiła.
Spojrzała na mnie wielkimi oczyma, pewnie czekając na to aż wybuchnę śmiechem i
powiem, że żartuje. Ja jednak, nie chce jej okłamywać.
-Jaja se robisz? Jaki staw? -
Spytała nic nie ogarniając, ale jak na zawołanie, zadzwonił dzwonek. Matma.
Siedzę z Bieberem. ,,Niech to..."
-Widzimy się na przerwie na lunch i wtedy wszystko mi opowiesz. - Powiedziała
grożąc mi palcem, a ja się cicho zaśmiałam.
- Tylko zrób kawę! - Krzyknęłam
jak odchodziła do swojej klasy. Odwróciła
się jeszcze i ze śmiechem ponowiła wygibasy palcem wskazującym.
***
- Melanie Smith!
- Tak? - Spytałam rozkojarzona,
słysząc swoje nazwisko. Klasa zaczęła się śmiać, a Bieberowi zawitał łobuzerski
uśmieszek na twarzy. ,,Ups..."
- Czy w czymś ci przeszkodziłam?
- Spytała surowo matematyczka. Już nie wiem czy bardziej boje się matki, Jusa
czy właśnie jej.
- Nie, niech pani kontynuuje. -
Szybko rzuciłam, by się mnie już nie czepiała. Spojrzała na mnie surowo, po tym
jak klasa znów zaczęła leć się z niewiadomo czego.
- Sprawdzałam obecność, Smith.
Więcej takich wybryków nie toleruje, jasne? I usiądź prosto. - Powiedziała
sucho . ,,Tak, ona mnie chyba JUŻ nie
lubi. To wszystko przez tego chorego Justina. Ledwo się pokazał, a już
wszystko mi psuje." Wykonałam polecenie, ale po chwili poczułam
wibracje w kieszeni spodni, informujące o nadejściu nowego sms-a. Wyciągnęłam
go, ukradkiem spoglądając na nauczycielkę by mnie nie zabiła czasami gdyby
zobaczyła, że telefon mnie bardziej interesuje od lekcji. I tak już jest pewne,
że mnie będzie pytać. ,,Przyłapana.
Przyglądałaś się Bieberowi. " - Przeczytałam zdziwiona i zaczęłam
wodzić wzrokiem po klasie, by wiedzieć kto to napisał (numer był zastrzeżony )
. Nikogo jednak nie zauważyłam z komórką w ręce, przez co się trochę
przeraziłam. Zaledwie trzy sekundy potem dostałam drugiego sms-a. Zaniepokojona
spojrzałam na wyświetlacz i otworzyłam wiadomość. ,,Nie zobaczysz mnie. Teraz możesz mnie nazywać TW. Bo będę często do
ciebie pisał, shawty" Ok, to
nie jest zabawne. Zaczęłam się oglądać wokół, ale znów nikogo nie zauważyłam
kto by nie słuchał wychowawczyni.
-Melanie, czy coś jest nie tak? -
Spytała się matematyczka.
-Mogę iść do toalety? - Spytałam
cicho, by nie wzbudzić jakiś dziwnych podejrzeń, lecz reszta znów zaczęła się
ze mnie śmiać ,,Super..." .
Tylko Justinowi nie było do śmiechu.
- Idź. - Powiedziała już, by dać
sobie chwile wolności. Ja natomiast wybiegłam z sali szybciej niż Bold na
wyścigach na 100 metrów. Nie poszłam jednak do łazienki, bo zobaczyłam coś
dziwnego na swojej szafce. Podeszłam w jej stronę i zauważyłam przyklejoną do
niej kartkę, a na niej list.
,,Droga Melanie!
Pewnie wiesz, że to ja, TW. Wiedziałem, że gdy do Cb napisze, od razu
wylecisz z klasy jak
przestraszona dziewczynka. Nie bój się, JA nic ci nie zrobię. Jednak
będę ci wysyłał sms-y gdy postąpisz
źle. Powinnaś się teraz pilnować i nikomu nie mów o mnie, jasne? Nikomu
.Nie możesz
mi też odpisywać, bo coś ci się może stać. Jeśli nie będziesz się do
tego stosować,
narazisz się mi, a tego chyba nie chcesz, prawda?
TW."
****
Cały rozdział tym listem zepsułam XD Sorka was za to XD
Mam nadzieje, że jednak się spodobało :) Zadawajcie pytania na ask'u :)
I dajcie mi follow na tt :)
Następny, nie wiem kiedy :(
O MATKO! NIE WIEM CO NAPISAĆ.. ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY, CIEKAWE DLACZEGO JUSTIN SIĘ TAK WTEDY WKURZYŁ NO I KTO TO TEN TW. A W OGÓLE TO AGNES ZACHOWAŁA SIĘ JAK DZIWKA, LOL. JAK MOGŁA JĄ TAK ZOSTAWIĆ I IŚĆ SAMA NA TĄ IMPREZE? PISZ JAK NAJSZYBCIEJ, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU, KOCHAM TEN BLOG <3
OdpowiedzUsuńHAHAH, DZIĘKI <3 JA WIEM KTO TO TEN TW I JAKĄ ROLE BĘDZIE MIAŁ. JUŻ MAM CAŁĄĄ JEGO POSTAĆ W GŁOWIE <3
UsuńProszę cię o jedno nie używaj w opowiadaniu słowa "paczadełka" nie ma takiego słowa tak właściwie O.o
OdpowiedzUsuńOh matko bieber przerażasz mnie. A Mel i Agnes zadziwiają mnie swoją przyjaźnią. Morderca chodzi do szkoły? Cóż we we wczesnym wieku popełnił przestępstwo :D
TW tajemniczy wielbiciel? tak mi się zdaje lub coś. Jestem ogromnie ciekawa kto to. WENY!
AH, Musiałam tak napisać, bo za dużo razy powtarzałam ,,Oczy" XD Dzięki, przyda się :)
UsuńTo jest świetne. Takie awcmvndslkfjdanj *-*
OdpowiedzUsuńdzięki <333
UsuńTwój blog opisuję słowem 'genialny'! :*
OdpowiedzUsuń<333
Usuń