07 czerwca, 2013

Rozdział 3


- Coś się stało? - Spytał się mnie Bieber, gdy stałam tak od dobrych paru sekund.
- Mama mnie zabije. Myślała, że wyjdę na chwilę z Agnes... - Szepnęłam będąc bardzo zszokowana. Ile ja spałam? Boże... Lepiej być nie mogło.
- Nie przesadzaj. - Prychnął zażenowany i spojrzał na mnie z politowaniem. Moja mina się jednak nie zmieniła, a obawy przed rodzicielką nie odeszły. Co jeśli będzie wiedziała, że byłam u Justina? Chyba potnie mnie nożem kuchennym...
- Ej no weź. Popatrz na mnie. - Powiedział z lekkim uśmiechem na ustach i uniósł mój podbródek, bym spojrzała mu w oczy. Patrzał na mnie z delikatnością wypisaną na twarzy. Już nie wiem czego bardziej nie lubię , gdy jest agresywny, czy taki słodki. Serio, to zaczyna robić się straszne.
- J- j-  ja muszę już iść. - Szepnęłam i próbowałam wyrwać się z jego ramion, lecz na próżno. Ten zaśmiał się sztucznie i powiedział:
- Co? Teraz wyjdziesz  o trzeciej w nocy i ? Przecież twoja mama będzie się pytać gdzie byłaś... - Rzekł trochę zirytowany moją głupotą. Chyba on jednak mnie nie lubi.  Nie odezwałam się już, tylko stałam tak i patrzałam na swoje buty lekko zawstydzona. - Ah, nie bądź dziwką i zostań ze mną. - Wzdychnął już zmęczony moimi humorami a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. - No fakt, dziwnie to zabrzmiało. - Przyznał i się zaśmiał z samego siebie. ,,A ja już to nie mogę? Nie wiem czy już to mówiłam, ale to jest taka wielka ironia losu, a wszystko zaczęło się od paplającej Agnes" Pomyślałam zawiedziona i wymijając Biebsa, weszłam do jego pokoju znów siadając na łóżku.
Po chwili przyszedł za mną i zamknął drzwi. Gdy usiadł zrobiło się tak strasznie cicho. Siedzieliśmy w ciszy do momentu gdy przerwał ją dźwięk dzwoniącego telefonu z jego kieszeni.
- Zapomniałem ci to oddać. - Powiedział zirytowany i oddał mi moją komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwoniła Agnes.
-Tak? - Odebrałam z uśmiechem, ale mój uśmiech zniknął, gdy usłyszałam w tle grającą głośno muzykę. Poszła  na imprezę beze mnie... ,,Bravo Sherlocku " Odezwał się głosik. Zrobiło mi się trochę smutno, bo to w końcu moja najlepsza przyjaciółka. Nadzwyczajnej w świecie mnie olała.
- Ej, gdzie ty jesteś?! - Usłyszałam donośny śmiech, wyróżniający się od muzyki.
-Nie ważne. Poszłaś na imprezę u Burkley'a beze mnie? -Spytałam z wyrzutem, bo dobrze znałam odpowiedź. Gdyby tam jej nie było, to gdzież by się podziewała? Tak, Agnes ma na mnie wyjeb.
- Myślałam, że przyjdziesz! Teraz do ciebie dzwonie...- Zaczęła bełkotać.  Nie, ona se robi jaja...
- O trzeciej w nocy?! -krzyknęłam nie opanowując się. Justin spojrzał na mnie zdziwiony, a jego mina mówiła sama za siebie.
- Dopiero sobie przypomniałam, no...- Zaczęła się chichotać. Myśli, że dam jej spokój? Nie mam zamiaru, wkurzyła mnie. I to bardzo.
-Więc w ogóle o mnie nie pamiętasz?! - Krzyknęłam nie opanowując furii a Bieber miał oczy wielkości spodków tylko ja za bardzo się tym nie przejmowałam.  Zrobiłam to o wiele głośniej... nawet tak jakbym mogła obudzić ducha, a już na pewno pół dzielnicy, niezależnie gdzie teraz jestem.
Dlaczego mnie to tak wkurzyło? Już od dziecka ja i Agi (Agnes) chodziłyśmy wszędzie razem. Zawsze każdy gdy nas widział, mówił, że jesteśmy jak papuszki nierozłączki .  Obiecałyśmy sobie, że zawsze będziemy wychodzić wszędzie ze sobą i nigdy nie przestaniemy się przyjaźnić.
- Justin, co się tam dzieje?!- Krzyk mamy chłopaka, przerwał moje rozmyślenia o dzieciństwie, a przyjaciółka chyba usłyszała to przez ten telefon.
- Jesteś w domu Justina Biebera?!- Tak, zdecydowanie to usłyszała... A Justin usłyszał to, co ona krzyknęła. Ona już wytrzeźwiała? Ok, mogę zacząć się bać. Poprawka - ja już się boję. Nieźle się wkopałam...
- Może. -Szepnęłam cicho, przyglądając się swoim paznokciom pomalowanym w przezroczysty lakier.
,,Rolę się odwróciły " - Odezwał się głosik w moim mózgu. Justin w tym czasie wyszedł uspokoić mamę i przy okazji dał mi chwile prywatności.
- On jest niebezpieczny, a ty dobrze o tym wiesz! On chciał cię zabić, rozumiesz to, czy nie?! - Wydarła się ...
- Znów gadasz od rzeczy... - Chciałam załagodzić sytuacje, siląc się na spokojny ton głosu.
- Nie pamiętasz co ci zrobił w szkole?
- Pamiętam. Ale tu mi nic nie zrobi. to, że jest trochę wybuchowy to nie znaczy, że już chce mnie zabić. Nastała chwila ciszy, po czym odezwała się:
- A jeśli cię zgwałci? - Wybuchłam śmiechem na te słowa.  Jaka idiotka! Ona wie, że on może mieć każdą. Chyba o tym wie...
-  O co ci chodzi? Czemu się tak na niego uwzięłaś i wymyślasz na niego same najgorsze rzeczy? Co on ci takiego zrobił, że nie możesz jego znieść ? -Zadałam ciąg pytań, już normalnie ( nie śmiejąc się jak psychopatka, która chce podbić świat ) . W tej samej chwili gdy to powiedziałam, do pokoju wszedł pan ,,Niebezpieczeństwo poziom Hard" . Usiadł na krześle, naprzeciw mnie i patrzał na mnie jak na intruza. Ok, on mnie coraz bardziej przeraża. - Ja muszę kończyć. - Rzuciłam tylko i rozłączyłam się, nie czekając na reakcje dziewczyny.
- Idź już. -Warknął od razu, wstając. Zaniemówiłam. Najpierw mnie ratuje, gdy chcę iść to mnie nie wypuszcza, a potem karze iść. ,,Gościnny, nie ma co".
- Ale czemu? - Spytałam cicho, patrząc mu w oczy, w których widziałam to, co na początku naszej znajomości : gniew i nienawiść. Nie chodziło o to, że najpierw był miły, ale moja mama mnie zabije gdy wrócę do niej o 3 nad ranem.
-Wynoś się! -krzyknął, a ja przestraszona wstałam i wybiegając z mieszkania słyszałam jeszcze wiązanki przekleństw i mocne uderzenia w ścianę.
***
-Mel, musze ci coś pokazać!- Krzyknęła Agnes, gdy mnie spotkała w szkole. Wow, nie zaczęła od : ,, Co ty u niego robiłaś?!" - Czy tylko mi się to wydaje podejrzane? Wczorajsze ciuchy? Tsa, ciekawe u kogo spędziła tę noc. Na samą myśl, robi mi się nie dobrze.
-Czego chcesz? Znów będziesz mi prawić kazania, że byłam u Jusa, jak...
- U Jusa? To już nadajecie sobie słodkie przezwiska? To zaszło za daleko! - Złapała mnie za ramiona i zaczęła mną potrząsać. Z początku nie wiedziałam o co jej chodziło, ale po chwili już ogarnęłam. ,,Ona wszystko przekręci "
- Masz to. - Wypuściła głośno powietrze i podała mi jakąś gazete.
- Po co mi to dajesz? - Spytałam, patrząc na nią wyczekująco.
- Otwórz na stronie dwunastej . - Powiedziała już trochę uspokojona. Tak jak mi kazała, tak też zrobiłam. W między czasie zauważyłam już, że to zagraniczna gazeta, bo pisana była jakoś inaczej.
Zdziwiona otworzyłam na tej stronie o której mówiła i zobaczyłam parę zdjęć Justina. Tylko, że nie takich zwyczajnych, ale takich... Dziwnych. Na jednym był z bronią w ręku, na paru innych w ogóle nie było widać gdzie on jest ( bo pewnie było robione w nocy) i jedno na lotnisku. Spojrzałam na nagłówek tego tematu, na którym widniały wyrazy, ułożone w zdanie : ,,Słynny przestępca, Justin Bieber znów na wolności! " Zamarłam, a moje oczy wyszły z orbit. Przestępca? Ale, że jak? To są jakieś żarty... Zaczęłam czytać tekst by się pośmiać z tej pomyłki.
,,Słynny morderca wyszedł na wolność. Po ostatnim przestępstwie, w które bez wątpliwie był zamieszany, wypuścili go, z braku dowodów. Jak mówił główny komendant na policji, każdy świadek go krył, ale broni nie odnaleziono. Mieszkańcom Londynu zagrażało niebezpieczeństwo, ale Justin był widziany na Lotnisku z Tylerem Williamsem! Tyler wyszedł niedawno z więzienia za dobre sprawowanie, ale nie mógł opuszczać miasta. Nikt nie wierzy jednak, że gdzieś wylecieli, bo każdy uważa, że zrobili to by zmylić policję i znaleźć kolejny cel. "  
- I co? Teraz też powiesz, że on ci nic nie zrobi i, że się na niego uwzięłam? - Spytała, zabierając pisemko.  Nie mogłam przetworzyć informacji. Stałam i pewnie wyglądałam jak jakaś psychopatka, która zobaczyła ducha.  Wydawał się  Inny . Był czasami trochę wredny i nie obliczalny, ale potrafi być słodki i czuły. Wczoraj, gdy mnie prawie uderzył, opamiętał się i widać było, że żałował, przez ból fizyczny który mi zadał. Był taki miły dla swojej matki, widać było, że miał z nią dobre stosunki. Ona też chyba jest miła, ale z nią nawet nie rozmawiałam. Musi wiedzieć, że jej syn był taki a nie inny. Był? A może nadal jest...  -  Meli, chyba za bardzo to przeżyłaś. - Powiedziała zadziwiona Agnes i stanęła przede mną, spoglądając mi w oczy.  Jej  brązowe oczy wpatrywały się w moje, szukając potwierdzenia lub może nawet powodu dla którego ,,Tak bardzo się przejęłam" . Ja spojrzałam w jej paczadełka i przytuliłam się do niej z zaskoczenia. - Ohh, kochana... Czemu tak to przeżywasz? On zaczął ci się podobać, czy co? - Spytała, ściskając mnie w swoich ramionach.
- Nie, ale po prostu... - Nie wiedziałam czy powinnam dokończyć, bo by się dowiedziała o moim tajemniczym miejscu i zawsze by widziała, gdzie mnie szukać gdybyśmy się pokłóciły (co ostatnim razem zdarzyło się około dwóch lat temu ). W końcu jednak przekonałam się, że chyba muszę jej o tym powiedzieć.
- Wpadłam do stawu, a on mnie uratował i zabrał do siebie. - Wyszeptałam, a ta od razu sie ode mnie odkleiła. Spojrzała na mnie wielkimi oczyma, pewnie czekając na to aż wybuchnę śmiechem i powiem, że żartuje. Ja jednak, nie chce jej okłamywać.
-Jaja se robisz? Jaki staw? - Spytała nic nie ogarniając, ale jak na zawołanie, zadzwonił dzwonek. Matma. Siedzę z Bieberem. ,,Niech to..." -Widzimy się na przerwie na lunch i wtedy wszystko mi opowiesz. - Powiedziała grożąc mi palcem, a ja się cicho zaśmiałam.
- Tylko zrób kawę! - Krzyknęłam jak odchodziła do swojej klasy.  Odwróciła się jeszcze i ze śmiechem ponowiła wygibasy palcem wskazującym.
***
- Melanie Smith!
- Tak? - Spytałam rozkojarzona, słysząc swoje nazwisko. Klasa zaczęła się śmiać, a Bieberowi zawitał łobuzerski uśmieszek na twarzy. ,,Ups..."
- Czy w czymś ci przeszkodziłam? - Spytała surowo matematyczka. Już nie wiem czy bardziej boje się matki, Jusa czy właśnie jej.
- Nie, niech pani kontynuuje. - Szybko rzuciłam, by się mnie już nie czepiała. Spojrzała na mnie surowo, po tym jak klasa znów zaczęła leć się z niewiadomo czego.
- Sprawdzałam obecność, Smith. Więcej takich wybryków nie toleruje, jasne? I usiądź prosto. - Powiedziała sucho . ,,Tak, ona mnie chyba JUŻ nie lubi. To wszystko przez tego chorego Justina. Ledwo się pokazał, a już wszystko  mi psuje."  Wykonałam polecenie, ale po chwili poczułam wibracje w kieszeni spodni, informujące o nadejściu nowego sms-a. Wyciągnęłam go, ukradkiem spoglądając na nauczycielkę by mnie nie zabiła czasami gdyby zobaczyła, że telefon mnie bardziej interesuje od lekcji. I tak już jest pewne, że mnie będzie pytać. ,,Przyłapana. Przyglądałaś się Bieberowi. " - Przeczytałam zdziwiona i zaczęłam wodzić wzrokiem po klasie, by wiedzieć kto to napisał (numer był zastrzeżony ) . Nikogo jednak nie zauważyłam z komórką w ręce, przez co się trochę przeraziłam. Zaledwie trzy sekundy potem dostałam drugiego sms-a. Zaniepokojona spojrzałam na wyświetlacz i otworzyłam wiadomość. ,,Nie zobaczysz mnie. Teraz możesz mnie nazywać TW. Bo będę często do ciebie pisał, shawty" Ok,  to nie jest zabawne. Zaczęłam się oglądać wokół, ale znów nikogo nie zauważyłam kto by nie słuchał  wychowawczyni.
-Melanie, czy coś jest nie tak? - Spytała się matematyczka.
-Mogę iść do toalety? - Spytałam cicho, by nie wzbudzić jakiś dziwnych podejrzeń, lecz reszta znów zaczęła się ze mnie śmiać ,,Super..." . Tylko Justinowi nie było do śmiechu.
- Idź. - Powiedziała już, by dać sobie chwile wolności. Ja natomiast wybiegłam z sali szybciej niż Bold na wyścigach na 100 metrów. Nie poszłam jednak do łazienki, bo zobaczyłam coś dziwnego na swojej szafce. Podeszłam w jej stronę i zauważyłam przyklejoną do niej kartkę, a na niej list.

,,Droga Melanie!
Pewnie wiesz, że to ja, TW. Wiedziałem, że gdy do Cb napisze, od razu wylecisz z klasy jak
przestraszona dziewczynka. Nie bój się, JA nic ci nie zrobię. Jednak będę ci wysyłał sms-y gdy postąpisz
źle. Powinnaś się teraz pilnować i nikomu nie mów o mnie, jasne? Nikomu .Nie możesz
mi też odpisywać, bo coś ci się może stać. Jeśli nie będziesz się do tego stosować,
narazisz się mi, a tego chyba nie chcesz, prawda?
 TW."

****
Cały rozdział tym listem zepsułam XD  Sorka was za to XD
Mam nadzieje, że jednak się spodobało :) Zadawajcie pytania na ask'u :) 
I dajcie mi follow na tt :)
Następny, nie wiem kiedy :( 


8 komentarzy:

  1. O MATKO! NIE WIEM CO NAPISAĆ.. ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY, CIEKAWE DLACZEGO JUSTIN SIĘ TAK WTEDY WKURZYŁ NO I KTO TO TEN TW. A W OGÓLE TO AGNES ZACHOWAŁA SIĘ JAK DZIWKA, LOL. JAK MOGŁA JĄ TAK ZOSTAWIĆ I IŚĆ SAMA NA TĄ IMPREZE? PISZ JAK NAJSZYBCIEJ, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU, KOCHAM TEN BLOG <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAH, DZIĘKI <3 JA WIEM KTO TO TEN TW I JAKĄ ROLE BĘDZIE MIAŁ. JUŻ MAM CAŁĄĄ JEGO POSTAĆ W GŁOWIE <3

      Usuń
  2. Proszę cię o jedno nie używaj w opowiadaniu słowa "paczadełka" nie ma takiego słowa tak właściwie O.o
    Oh matko bieber przerażasz mnie. A Mel i Agnes zadziwiają mnie swoją przyjaźnią. Morderca chodzi do szkoły? Cóż we we wczesnym wieku popełnił przestępstwo :D
    TW tajemniczy wielbiciel? tak mi się zdaje lub coś. Jestem ogromnie ciekawa kto to. WENY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AH, Musiałam tak napisać, bo za dużo razy powtarzałam ,,Oczy" XD Dzięki, przyda się :)

      Usuń
  3. To jest świetne. Takie awcmvndslkfjdanj *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog opisuję słowem 'genialny'! :*

    OdpowiedzUsuń