31 maja, 2013

Rozdział 2



Byłam cała zatopiona w mokrej cieczy, która - szczerze mówiąc - nie pachniała zbyt dobrze. Zachłysnęłam się brudną wodą i zaczęłam kaszleć. Na domiar złego zachciało mi sie wymiotować, przez rozłożone ryby, które mnie otaczały. Usłyszałam plusk wody i poczułam jak się unoszę na wodzie. Po chwili straciłam kontakt z rzeczywistością.
***
Otworzyłam oczy i zastałam ciemność. Leżałam w łóżku, ale... Nie moim. Ja mam różową pościel, nie czarną ( to akurat było widać ) .  Wzięłam głęboki wdech powietrza, przypominając sobie kilka ostatnich zdarzeń.  W końcu mnie olśniło . Justin mnie pewnie uratował, więc dlatego jeszcze żyję, ale co ja tu robię? Mogę wywnioskować, że to jego pokój  u niego w domu, tylko dlaczego mnie tu wziął? Mógł mnie przecież zostawić tak, wśród tych drzew samą i mokrą bym się nabawiła jakiegoś śmiertelnego choróbska , które byłoby jeszcze zaraźliwe i... Stop. Za dużo myślenia o idiotycznych rzeczach, a za mało realizmu.
Gdy przemówiłam sobie do rozsądku, ściągnęłam z siebie kołdrę, wstałam i podeszłam do włącznika światła. Gdy już w pokoju zrobiło się jasno, postanowiłam się tu rozejrzeć. Obróciłam się w stronę z której przyszłam ( czyt. łóżka ) i pierwsze co ujrzałam to  wielki plakat gołej baby. Serio. Aż zrobiło mi się nie dobrze. Szybko odwróciłam wzrok by tylko nie musieć patrzeć jak tleniona blondyna wkłada sobie palec... a zresztą nie ważne. Spojrzałam na biurko na którym leżały książki do szkoły i różna zeszyty. Na półce obok niego leżały stosy książek, co mnie szczerze zdziwiło. Podeszłam tam i chwyciłam pierwszą, lepszą książkę. ,,50 twarzy Greya" nosił tytuł... Tak, tego można było się spodziewać. Książki Danielle Steel, pisarki która napisała ok. 90 powieści ze scenami erotycznymi ( czytałam jedną ) . Fajny repertuar pisarski, nie ma co. Znów spojrzałam na biurko i pod nim zobaczyłam wysuniętą lekko szufladę, a w niej plastikowe woreczki z białym proszkiem.  ,,Narkotyki." Przeszło mi przez myśl, co pewnie było prawdą. Pochyliłam się i wzięłam jeden woreczek do ręki.
,,Kokaina? " Spojrzałam tam jeszcze raz i zobaczyłam jeszcze rurkę do wciągania tego świństwa. Może go nie znam, ale w tamtej chwili chciałam wziąć to wszytko i wysypać przez okno.
  -Zostaw to kurwa. - Usłyszałam za sobą warknięcie, a ja tak się przestraszyłam, że prawie upuściłam woreczek. Justin podszedł do mnie, wyrwał to co miałam w rękach i rzucił tam, gdzie powinno według niego być. - Kto ci pozwolił...
  - Czemu to bierzesz?- Spytałam, uprzedzając go. Jego oczy wypalały w moich dziury lecz ja nie zamierzałam odwrócić wzroku od jego piwno-czekoladowe tęczówki zmieniły się ( tak samo pewnie jak wyraz twarzy ) gdy mu przerwałam. Stał się jeszcze bardziej wściekły.
 - Żadna suka mi nie będzie przerywać, jasne?! - Krzyknął i przycisnął mnie do ściany, łapiąc mocno za nadgarstki. Jego wyraz twarzy stał sie jeszcze groźniejszy. Moje nadgarstki zaczęły mnie tak boleć, jakby ciężarówka po nich przejechała. Syknęłam z bólu, a z moich oczu zaczęła wydobywać się słona ciecz.
- To boli. - Szepnęłam, a gdy ten przejrzał się moim policzkom i wyrazowi twarzy, złagodniał i puścił moje ręce. Złapał jednak moją dłoń i pociągnął za sobą na łóżko.
- Usiądź. - Powiedział czule, co mnie bardzo zdziwiło, ale wykonałam prośbę. Przyjrzał się moim nadgarstkom po czym spojrzał mi w oczy. - Bardzo bolało? - Spytał, a w jego głosie dostrzegłam trochę żalu, ale może mi się wydawało.
- Trochę. - Szepnęłam i uśmiechnęłam się lekko by dodać mu otuchy, a on natychmiast spoważniał. ,,Wrócił na ziemię, nic nie trwa wiecznie" Dodał cichy głosik w moim mózgu i choć nie chciałam, to musiałam przyznać mu racje.
- Już zapomnę o tym, że grzebałaś w moich rzeczach. - Spojrzał na mnie surowo. - Ale chciałbym się dowiedzieć, czemu jesteś taką suką. - Rzucił z lekkim obrzydzeniem, patrząc mi w oczy, a mnie zatkało. Co jak co, to on kultury nie ma. Po paru sekundach otrząsnęłam się z transu, widząc, że Bieber zaczyna się już niepokoić.
- Ja... - Na szczęście, przerwał mi głośny krzyk z innego pomieszczenia.
- Justin! Twoja koleżanka już sie obudziła? - Usłyszałam kobiecy głos. ,,Jego matka" Na samą myśl się uśmiechnęłam, a on, słysząc to - też.
- Tak mamo! - Odkrzyknął z uśmiechem na różowych, wypukłych ustach.
- Zanieś jej herbatę! - Krzyknęła i pewnie też się uśmiechała. Justin wstał i wyszedł z pokoju, wcześniej mówiąc ,, Zaraz wracam" . Więc on ma uczucia. Widać, że ją kocha i, że są ze sobą blisko. Tylko dlaczego ćpa i jest taki wybuchowy? Musiało się coś stać, prawda? Nie wiem dlaczego mnie to tak ciekawi. Nigdy nie interesowałam się chłopakami, a tym bardziej nie takimi jak Justin.
Wzdychnęłam głośno i położyłam się płasko na plecach, na jego łóżku. Co jak co, ale łoże to ma wygodne, choć pewnie nie było zbyt drogie. Cały pokuj jest niezbyt bogato urządzony, bo jest tu tylko to biurko i łóżko dwuosobowe. Pewnie nie mają zbyt dobrego życia. Może dlatego jest taki dziwny i tajemniczy? Ale przecież tacy ludzie są  właśnie odwrotni. Mili, uprzejmi, a on? ,,Uratował ci życie" dodał głos w mojej głowie, czym zamknął moje rozmyślania o tym jak on może być zły i dlaczego. W końcu, co mnie to obchodzi co on robi, kim on jest i jakie ma tajemnice? ,,Bardzo cię obchodzi"  Przyznałam w duchu i złapałam się za głowę w bezsilności. W co ja się wpakowałam?
- Co ci jest? - Usłyszałam śmiech i od razu się podniosłam. Justin wszedł do pokoju z dwoma herbatami i ciasteczkami na tacce, zamykając drzwi nogą. Aż uśmiech sam wchodzi na usta. ,,Co za ironia losu " Powtórzył głosik, ale go zbyłam niemal w chwili, gdy zaczął gadać od rzeczy.
- Nic. Po prostu to tak fajnie wygląda gdy się uśmiechasz. - Powiedziałam zgodnie z prawdą, ale dopiero po chwili ogarnęłam jaką plamę dałam. Mogę się założyć, że wyglądałam teraz jak burak. Bardzo czerwony burak. On za to był bardziej odważny i uniósł brwi do góry, uśmiechając się zalotnie. Miałam zamiar od wrócić  wzrok, ale gdy on usiadł obok mnie i podał mi gorący kubek, zrozumiałam, że mogę o tym zapomnieć. Ciepłe naczynie ogrzewało przyjemnie moje zimne dłonie tak miło, że nawet nie myślałam by wypić choć łyka. Patrzałam się przed siebie, zapominając o całym świecie i pewnie wyglądałam jak zombie.
- O czym tak myślisz? - Usłyszałam ciche pytanie, które było wystarczająco głośne by usłyszeć je w tej nieskazitelnej ciszy. ,,A już było tak miło"  Pomyślałam.
- O niczym. - Szepnęłam, a on tylko pokiwał głową ze zrozumieniem. ,,Spodziewałam się raczej, że krzyknie na mnie, czy coś bym musiała mu odpowiedzieć, ale tak nie zrobił. Kolejna zadziwiająca rzecz w nim. Bo jak się denerwuje z byle czego, to trochę dziwne, że tak nagle przestał, nie? Dobra skończ temat. " - Prowadziłam monolog sama ze sobą, nie zauważając, że parze sobie palce. Gdy już ból był nie do zniesienia - dopiero go zauważyłam. Syknęłam i postawiłam kubek na tackę, machając dłońmi gdzie popadnie i dmuchając na nie. Z pewnością wyglądałam komicznie, bo ten zaczął znów szczerzyć się jak głupi.
- Może wsadzisz to pod zimną wodę? - Zaśmiał się drwiąco. - No chodź - Dodał i pociągnął mnie zanim zdążyłam jakoś zareagować. Gdy znaleźliśmy się w łazience on zapalił światło i od razu włożył mi ręce pod wodę. Z moich ust wydał się jęk ulgi, spowodowany zimną wodą. Justin znów wybuchł śmiechem. ,,To niesamowite jak jeden człowiek może się zmienić w ciągu paru minut" pomyślałam z uśmiechem i powiedziałam :
-Dziękuję. - Po czym zakręciłam kran i wytarłam mokre kończyny o ręcznik wiszący nad umywalką.
- Za co? - Spytał cicho, nie przestając sie szczerzyć. I co ja mam mu teraz odpowiedzieć?
- Za wszystko. Za to, że uratowałeś mi życie i, że nie pozwoliłeś bym straciła czucie w rękach. - Zaśmiałam się cicho, stojąc zaledwie 20 centymetrów od niego. Przez ten cały czas patrzałam mu w oczy.
- Drobiazg. - Wyszeptał nie odwracając wzroku po czym wyszedł z łazienki. Ja stałam jak zamurowana. ,,Okej, on ma piękne oczy " Pomyślałam i stałam tak do chwili, gdy nie zobaczyłam głowy wyłaniającej się zza drzwi.
- Idziesz za mną, czy będziesz tu tak stała? - Poruszył zalotnie brwiami, a ja się szybko otrząsnęłam i prychnęłam jakby mnie ta wcześniejsza scena nie ruszyła. Zobaczyłam tylko jak zaciska szczękę i podchodzi do mnie z gniewem w oczach. ,,Ups... Zły ruch."
- Wyjaśnijmy coś sobie, jasne? Masz odnosić się do mnie z szacunkiem, nie prychać, poparskiwać, śmiać się ze mnie, wywracać oczami i nie robić innych głupich rzeczy, bo mnie to denerwuje. Zrozumiano?- Spytał nie rozluźniając szczęki.
- Tak. - Przełknęłam głośno ślinę trochę zaniepokojona i przestraszona tej strony Biebera.
- Grzeczna dziewczynka. - Znów uśmiech pojawił sie na jego ustach i ciągnąc mnie za rękę, zaprowadził do swojego pokoju.
- Która godzina? - Spytałam by jak najszybciej zapomnieć o tamtym zdarzeniu, ale w sumie to mi się też przyda.

- Około trzeciej w nocy, a co? - Odpowiedział pytaniem. Nagle zakręciło mi się w głowie i przystanęłam. ,,Mama mnie zabije ". Po raz kolejny tego dnia, bałam się, że ktoś mi zrobi krzywdę. Tylko tym razem ktoś kto jest ze mną blisko i ktoś kto mnie wychował.
***
Wiem, że szybko dałam rozdział, ale następny będzie w środę :) 
Teraz napisałam już 3 więc jak napisze 4 to dodam 
3. #mojalogika .
Follow me on twitter
Dodawajcie się do informowanych i dawajcie swoje blogi w spamie :) Kocham was <3

30 maja, 2013

Rozdział 1


Gdy zadzwonił dzwonek, szybko podniosłam się  z krzesła, próbując uniknąć głupich spojrzeń mojej przyjaciółki. ,,O co jej znowu chodzi?" - Pomyślałam, chowając książki do torby, po czym przewiesiłam ją sobie przez ramię. Odwróciłam głowę w drugą stronę i zauważyłam, że Justina juz nie było. ,,Co on cię tak interesuje? " Przeszło mi przez myśl i w tej samej chwili się otrząsnęłam, wyszłam z sali przestając myśleć o wszystkim.
  - I jak tam siedzenie z nowym?- Spytała się Agnes lekko zaniepokojona. Tak, ona się go boi. Zdecydowanie.
    -Normalnie...
     - Gadaliście o czymś?- Rzuciła szybko, przerywając mi wypowiedź.
    -Nie... - Szepnęłam tylko i odeszłam od niej, szybkim krokiem, patrząc na swoje buty. W końcu to prawda, nie gadaliśmy ze sobą...
,,Jak ja mam to rozwiązać? Tego się nie da obliczyć...-Siedziałam już 7 minut nad zadaniem dodatkowym i nadal nie mogłam go rozwiązać. Obiecałam mamie, że dostanę tą 6 z tego sprawdzianu, a jeśli tak się nie stanie, to zabierze mi komórkę. Co ja teraz mam zrobić?
Wypuściłam głośno powietrze z ust, odkładając długopis obok kartki i oparłam się na oparciu krzesła, zjeżdżając na nim nisko. Poczułam się jakoś dziwnie, tak, jakby ktoś na mnie patrzał. Zapominając, że już nie siedzę z Agnieszką, odwróciłam głowę w moją prawą stronę, zauważając chłopaka bezczelnie wpatrzonego w moją kratkę. Moje ciało spięło się i siadając prosto, zasłoniłam moją pracę, by nie mógł już ściągać. Znów spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jego szczęka się zaciska, a jego oczy strzelają piorunami w moje. Uśmiechnęłam się sztucznie, choć wgłębi była przerażona. Ten usiadł już normalnie, ale nie powstrzymał się od wyszeptania :
   -Suka. - Ja nie byłam mu dłużna i odpowiedziałam:
   -Dupek. - Po czym usłyszałam dźwięk łamiącego się ołówka i głośnego uderzenia w drewno ( co było zapewne jego ławką ), tak mocnego, że wszystko się zatrzęsło. Każdy swoją uwagę skupił na mnie i na Bieberze, nawet pani, która do tej pory była zajęta czytaniem jakiegoś dziwnego pisemka. Automatycznie poczerwieniałam i schowałam twarz za kosmykami swoich włosów.
    -Wszystko w porządku panie Bieber?- Spytała nauczycielka, siląc się na miły ton głosu.
    -Byłoby, gdyby ta suka miałaby choć trochę szacunku do mnie.- Warknął, a cała klasa zaczęła wydawać głośne ,,Uuuuu" albo ,,Ale jej pocisnął..." . Moje oczy zrobiły się dziwnie mokrawe, a włosy zasłoniły jeszcze bardziej moją twarz. Nie chcę wiedzieć, jak teraz wyglądałam. "
    -Słuchasz mnie?! -Wydarła się na mnie Agnes, przerywając moje rozmyślenia.
    -Nie, co mówiłaś?
    -Dlaczego nazwał cię... no wiesz jak...- Powiedziała lekko speszona, a ja zaśmiałam się w duchu.
    - To jakiś idiota. - Rzuciłam z przekąsem i niemal od razu poczułam silne ręce na moich ramionach, które przycisnęły mnie szybko i z wielką siłą do szafek. Wydałam cichy jęk spowodowany bólem i zamknęłam oczy. Poczułam ciepły oddech na mojej szyi.
    - Szacunek, suko. Masz mieć do mnie szacunek. - Wyszeptał sprawca mojego chwilowego cierpienia fizycznego - Bieber.
     - Zostaw mnie. - Wyszeptałam cicho i poczułam jak samotna łza spływa mi po policzku. Zaśmiał się i puścił mnie szybko w wyniku czego padłam na ziemię. 
***
      -Czemu on to ci zrobił? To jakiś psychopata...- Wyrzuciła roztrzęsiona Agnes. Zaśmiałam się w duchu. Teraz siedzimy i czekamy na pielęgniarkę, bo jak to powiedziała wszechwiedząca czerwono  włosa - musimy zobaczyć czy ten ,,psychopata" mi nic nie zrobił. Ma racje? Nie sądzę.
       -Nic mi nie zrobił, miał prawo się wkurzyć...
     - I ty jeszcze go bronisz?! On mógł cię zabić! Takich zamyka się w więzieniu! - Wrzasnęła zdesperowana. 
     - Zabić? Pogięło cię? Wyolbrzymiasz wszystko...- Rzuciłam zdziwiona takimi słowami przyjaciółki. Potarłam czerwone ramiona, na których zapewne znajdą się jakieś blizny. Co jak co, ale on jest silny. I to bardzo... Ciekawe ile czasu trenuje lub spędza na siłowni... Nie wygląda na takiego, którego stać na siłownie ...
     -Nie wyolbrzymiam. On jest dziwny i straszny! Mówię ci, trzymaj się od niego z daleka. - Bardzo mnie zdziwiła tym tekstem, tym bardziej, że nie wiem o co jej chodzi.
     -Nie rozumiem cię. Zachowujesz się jak moi rodzice, którymi gardzę, wiesz? - Rzuciłam wstając i wyszłam z 'poczekalni' . Tak, gardzę swoimi rodzicami. Dlaczego? Ojca praktycznie nie mam. Zostawił mnie z matką gdy miałam dwa latka. Ona zaczęła od tego czasu pić i sypiać z kim popadnie. W ogóle się mną nie interesuje aż do teraz. Ciągle tylko zaprasza kolejnych do domu, pije i mi karze się uczyć i nie pozwala wychodzić z domu, chyba, że do Agnes. Podsumowując : Nigdy się mną nie przejmowała i nigdy się przejmować nie będzie.  Nie rozumiem jej. Przez jednego faceta zrujnowała sobie całe życie... Czemu po prostu mnie nie oddała do adopcji jak tak jej przeszkadzam? Nie wiem i nie wiem czy chcę wiedzieć.
Mając torbę na ramieniu, wyszłam szybko ze szkoły, kierując się do domu w którym sami dobrze wiecie, co będzie mnie czekać.
***
   -Mamo, wychodzę do Agnes! - Krzyknęłam jeszcze i wyszłam z domu, wciągając świeże powietrze. Tak na prawdę, nie szłam do niej tylko tak powiedziałam by móc się przewietrzyć i przemyśleć wszystko. Po co ten Justin doszedł do nas w połowie roku szkolnego? Co z nim jest nie tak? Zachowuje się dziwnie i chyba nie znosi gdy ktoś mówi o nim źle. Tak, on tego wręcz nienawidzi. Niektóre dziewczyny nawet zaczęły się go bać, a szczerze mówiąc chłopacy też. Nie wiem jak nauczyciele. 
Ruszyłam nad mały stawik przy naszym domu. Dziwne, że takie coś znajduje się w takiej bogatej dzielnicy i nikt tego nie odkrył. Prócz mnie... Chyba tylko mnie, bo nikogo tam nigdy nie widziałam.
Przechodząc tak trawą, spojrzałam w niebo i zauważyłam, że zaczęło się już ściemniać.  ,,Jak wyszłam, było jaśniej... Ile ja już idę?" -Pomyślałam i wyjęłam ze swoich szortów nowego iPhona5 . Gdy zobaczyłam na godzinę, trochę się zdziwiłam, bo była już 20:49, a wyszłam około dwudziestej. Wydawało mi się, że szłam kilka minut, a nie tak długo...  Zawsze idę tam krócej, a jestem dopiero w połowie drogi. ,,Zegarek mi się przestawił?" Naszła mnie myśl i trochę uspokojona włożyłam urządzenie na swoje stare miejsce.  Przeszłam jeszcze parę kroków i wreszcie zobaczyłam mój upragniony stawik, nad którym ostatnio byłam pół roku temu. Przychodzę tu gdy mam jakieś problemy, załamki czy coś w ten deseń, a teraz? Czemu tu przyszłam? Nie wiem. Nie mam bladego pojęcia. Przeczucie? Może coś w ten deseń. A tak po za tym, to dawno tu nie byłam. Usiadłam na ławce, zaraz przy zejściu nad zimną wodę. Drzewa otaczały to miejsce, a świerszcze cykały w zaroślach. Ptaki nie wydawały żadnych odgłosów, bo albo ich tu nie było, albo ... nie wiem dlaczego. Zauważyłam, że teraz nic nie wiem. To trochę dziwne, nie? Usłyszałam dziwny odgłos, jakby chrupanie kości... ,,To gałązka się złamała, idiotko" - Dałam sobie mocnego FacePalma, ale od razu spoważniałam, bo dotarło do mnie znaczenie moich myśli. Nikt tędy nigdy nie  chodzi, tak? ,,Przynajmniej nie chodził, gdy ja tu jeszcze byłam" Znów głupi głosik odezwał się w mojej głowie, a ja oszołomiona ( i przestraszona ) wstałam, rozglądając się na boki. Znów usłyszałam trzask gałęzi, ale tym razem o wiele głośniej i już wiedziałam z której to strony. ,,Też tędy wchodziłam. Co za ironia losu, to nie jest żadne przejście."  Zaciekawiona, podeszłam po cichu w tamtą stronę, ale coś na ziemi zwróciło moją uwagę , a był to złoty zegarek.  Pochyliłam się i wzięłam zimny przedmiot do ręki.
   -Co ty tu robisz? - Usłyszałam pytanie, które zadał mi człowiek, który był zdziwiony, że kogoś tu zastał, ale też zdenerwowany. Przestraszona tym tonem głosu i nagłym pytaniem, straciłam równowagę i upadłam... wpadłam do wody.
***
Hejo :) Tu jam potato w całej okazałości :)) Jestem teraz na dziełce i zaczyna lać :( 
Nie mam więc dobrych warunków do siedzenia na tt i pisania :/ Ale mam już napisany 2
rozdział, który dodam w niedziele lub środę ( moje urodziny ) .
No, ale i tak każdy ma mnie w dupie i nie dostane prezentu :( A chciałam Believe Acoustic...
Ok, mam nadzieje, że nie pisze aż tak strasznie jak śpiewam ( xd).
Dawajcie swoje blogi w zakładce ,,Spam", dodawajcie się do informowanych
w ,,Informowani" jeśli wam się podoba to gówno co pisze xd 
Do następnego ! Kocham was <3


25 maja, 2013

Prolog



 - Melanie, idziesz dziś na ta imprezę u Burkley'a?- Spytała moja przyjaciółka, Olivia. Zamknęłam szafkę, zapominając zupełnie o mojej przyjaciółce i powtarzając sobie w myślach sposoby wyliczania działań z matematyki. Przechodząc zatłoczonym korytarzem, nie patrzyłam przed siebie, tylko pod  swoje nogi, jak już to zwykłam robić.
Oto ja - kujonka, przeciętnej urody, głupia dziewczyna nie pasująca do tej szkoły. A czemu? Może dlatego, że się nie puszczałam, nie wiem, nie wnikam co robi reszta dziewczyn w moim wieku. Mam własny odrębny świat, w którym większą role sprawują moi rodzice. Są taką władzą, czy monarchą by...
  - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mówię do ciebie! - Krzyknęła mi do ucha Agnes, chwytając mnie za ramiona tak szybko i mocno, że poleciałam do tyłu ze dwa metry. Zamrugałam oczami kilkakrotnie, otrząsając się z amoku.
  - Co? Tak! Co mnie pchasz?!- Krzyknęłam rozglądając sie na boki. Z przykrością muszę stwierdzić, że zwróciłyśmy uwagę każdego na sobie, a ja niestety do najbardziej odważnych i lubianych nie należę, tak samo jak ona, choć chyba się tym nie przejmuje.
  - Czemu się tak gapisz?- Znów zadała pytanie, lecz o innej treści. Tak, zapewne moje oczy wyglądały teraz jak wielkie spodki. Za plecami mojej przyjaciółki (czyli centralnie przede mną) stały szkolne plastiki, które zaczęły chichotać z mojej miny. Na szczęście wreszcie zadzwonił dzwonek na ... matematykę.
                                                                             ***
   - Tak, sprawdzianu dziś nie będzie, ale...- Pani nie dokończyła, przez wrzaski i wiwatowania mojej klasy, która aż za bardzo cieszyła się z odwołania testu. - Cisza! -Wrzasnęła nauczycielka, a uczniowie natychmiastowo się uciszyli. W tej odsłonie pani Smith ( bo tak ma na nazwisko ) wyglądała dość strasznie... Jak potwór który był schowany, ale się uwolnił, przez co włosy jej się trochę zawieruszyły. Po poprawieniu ich, znów przemówiła: -  Praca nie jest odwołana, tylko przełożona, więc możecie jej się spodziewać na następnej lekcji. - Przez sale przebiegł pomruk niezadowolenia. Nieśmiało podniosłam rękę, na co Agnes spojrzała na mnie ze zdziwieniem, pani za to z uznaniem, a klasa tego nawet nie zauważyła. Matematyczka skinęła na mnie głową, bym wypowiedziała to co mam do powiedzenia.
  - Czemu sprawdzian jest przełożony? - Spytałam cicho, zniżając rękę, by mogła spocząć na ławce. Pani straciła znów uśmiech z twarzy i wypuściła ciężko powietrze.
 -Do naszej klasy zawitał nowy uczeń. Mam nadzieje, że ciepło go przyjmiecie. - Powiedziała pani z przekąsem, jakby sama nie polubiła owego ucznia.
  - Czyżby nie polubiła nowego? - Zaśmiała się  Agnes mi cicho do ucha.
  - Ona i tak nigdy nikogo nie lubi. Lecz nie pokazuje tego tak bardzo.- Odszeptałam. Pani patrzała na nas surowo, jakby słyszała każde zdanie.
  Drzwi do sali otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł chłopak... Mężczyzna, w czarnych, przeciwsłonecznych okularach, z włosami ułożonymi na żel... przynajmniej  taki dawały wrażenie. Jego ubiór był nietutejszy, bo miał na sobie białą koszulkę, odsłaniającą jego dość wyćwiczone bicepsy. Na nogach miał czarne rurki z obniżonym krokiem. Jego całokształt zabierał dech w piersiach, a większość dziewczyn w sali dostało gorączki, a świadczyły o tym głębokie wdechy powietrza, które mogły być ich ostatnimi.
  - Niezły jest... Ale coś mi się w nim nie podoba.- Usłyszałam cichy głos mojej przyjaciółki, a ja gdy się lepiej mu przyjrzałam, zobaczyłam grymas na jego twarzy, gdy patrzał na całokształt klasy do której on będzie musiał chodzić. Wszyscy są tu z wyższych sfer, a on? Nie wygląda na specjalnie bogatego.
 -Mam nadzieje, że miło przywitacie naszego nowego ucznia. - Powtórzyła się wychowawczyni, po czym na jej twarzy pojawił się drwiący uśmiech. - A przez to, że panna Agnes jest taka rozgadana, to przysiądzie się do Max'a , a Pan Bieber dosiądzie się do Melanie. - Odezwała się z uśmieszkiem, a ja zaniemówiłam. Gdy spojrzałam się na Justina, to na jego twarzy też mogłam zobaczyć uśmiech... tylko, że taki sam jak u Smith. -No już! Zaczynamy lekcje! Chyba nawet zdążycie napisać ten sprawdzian. - Odezwała się nauczycielka, a już zaczęły się  głośne protesty od strony uczniów. ,,Lepiej być nie może"- pomyślałam wzdychając. - CISZA! - Wrzasnęła znów, po czym rozdała sprawdziany na ławki. Za nim się obejrzałam, Bieber też dostał, ale jakoś się tym nie przejął i usiadł obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę, choć sama nie wiem dlaczego.
  -Może jakieś ,,cześć" - Chciałam już otworzyć usta, by to powiedzieć, lecz on nagle uciszył mnie jednym, złowrogim spojrzeniem, przez co zapadłam się pod ławkę.
    ,,Fajnie się zapowiada..." - Pomyślałam i chwyciłam sprawdzian w ręce, zastanawiając się jaką ten facet kryje w sobie tajemnice. Szybko jednak o tym zapomniałam i skupiłam się na rozwiązywaniu zbyt trudnych dla mnie działań. 
                                                                               ***
Mam nadzieje, że prolog się spodobał. Był on z początku umieszczony na Twitlongerze, by sprawdzić czy się spodoba :) Mam nadzieje, że dodacie się do obserwatorów lub wejdziecie do zakładni ,,Informowani" i dodacie swoje twittery czy  numery gg, a może nawet adresy blogów. Możecie dodawać swoje blogi w zakładce ,,Spam" :) 
Follow me on twitter - @Iza_official_ & @tajemnicekibla
Mój Ask - Is.Izkaxxx
Mój facebook - Is Izka
Pozdro Is.Izkaxxx